Historia Conana z Cymmerii, dzielnego, dzikiego barbarzyńcy, rozpoczęła się w 1932 roku. To wtedy amerykański pisarz Robert E. Howard powołał do życia świat Conana. "Barbarzyńca", po raz pierwszy pojawił się w czasopiśmie Weird Tales, a Robert E. Howard stał się prekursorem nowego gatunku w literaturze: heroic fantasy. Od tego momentu lawinowo ruszyła produkcja książek, wszelkich dodatków i dóbr. Postać stała się produktem masowej konsumpcji. Powstawały i powstają do tej pory: filmy, gadżety, i oczywiście komiksy. Do polski przywędrowały z niezapomnianą, rodzimą Awanturą, ale także z AS Editor, Tm-Semic, Gdańskim Klubem Fantastyki, Mandragorą. Gdy wydawnictwo Egmont opublikowało w 2004 roku dwa tomy Conana w nowej odsłonie autorstwa Kurta Busieka, Cary Norda, ta wersja stworzona pierwotnie dla Dark Horse nie okazała się sukcesem. Sam dobrze pamiętam, iż oprócz nawalanki gości na sterydach, to z tych dwóch tomów nie wypływała jakaś większa osnowa fabularna. Wydawnictwo Egmont idąc za ciosem i w sukurs kolekcji „Conana” od Hachette, postawiło po raz kolejny odświeżyć tą edycję. Aczkolwiek tym razem w solidnych tomiszczach i od samiuśkiego początku. Na marginesie dodać należy, iż wydanych w wysokim standardzie, czyli na wypasie: w twardej oprawie (w dotyku satynowej), a środku na kredzie i bardzo estetycznie. Zadbano o każdy element rzemiosła i w pierwszym omniaku nie brakuje galerii i wszelakich okładek i pierwszorzędnego doboru czcionek, a nawet mądrzę wykorzystanej paginacji.
A w środku tego pierwszego tomiszcza o podtytule „Narodziny legendy” znajdziesz kilka dłuższych historii stworzonych do scenariusza Kurta Busieka. A mianowicie Legendę swoisty wstęp, ale także pierwszorzędną opowieść „Zrodzony na polu bitwy”, czyli rzecz o dzieciństwie i młodych latach Conanka, ale już zabijaki, amancika łasego na młodą córkę maga bitewnego i także pogromcy zwierząt.
Jednakże w tym całym ambarasie scenopisowym, to jedyną historią w stu procentach nawiązującą do twórczości Roberta E. Howarda jest „Córka lodowego olbrzyma” z dopiskiem „inne”. A w tych „innych” znajdziesz luźne nawiązanie do mitycznej przygody związanej z ludem-bogów z Hiperborei.
Najsmakowitszym kąskiem tego tomiszcza jest rozdział pt. „Bóg w pucharze i inne historie”. A w nim kolejne wielkie intrygi ze swoista babą Jagą, zwaną Kościaną Panną, zaś ta starucha ma na swojej uwięzi piękną rudowłosą skrytobójczynie, a zwaną Janissą.
W środku tych pierepałek znajdziesz esencje tego co fani Conana lubią najbardziej, czyli akcję, upadłe królestwa, magię, stwory i potwory i przygodę i naszego barbarzyńcę , naszego zdobywcę i złodzieja i babiarza! A ów scenopis jest wstępem do dłuższej narracji, w której zdrada, honor i zemsta są i będą zobrazowane niczym w filmach samego mistrza Akiro Kurosawy. A po lekturze tego solidnego tomiszcza będziesz po prostu zachwycona/zachwycony!
Po pierwsze historią zawiązującą się w interesujący sposób. A mianowicie kilkaset lat po śmierci i upadku królestwa Conana, gdzie do jego byłej stolicy pogrążonej w ruinie i w piaskach pustyni, przybywa młody władca tych ziem, wraz z wiernym (o wrednym spojrzeniu) Wezyrem.
Młody Lord vel Delfin vel Sułtan zlecił swojemu Wezyrowi, aby opierając na starodawnych manuskryptach przybliżył mu postać Conana z Cymerii. Od tego momentu rusza swoista szkatułkowa intryga.
Po drugie, historia dzieciństwa pokazuje budzący respekt charakter naszego barbarzyńcy, jego wątpliwości i jego moralność i człowieczeństwo, a jeszcze przez dobór swoistego mrocznego stylu graficznego, ów obraz staje się bardzo wiarygodny, a wręcz przenosi czytelnika w tamten czas.
Po trzecie, w tej całej krwawej jatce i rozpierdusze znalazło się miejsce na ukrytą i tajemniczą misję. A w efekcie powoduje to u czytelnika głód, czyli jak najszybszego poznania ciągu dalszego.
Scenariuszowo wszystkie te opowiastki (dwie z nich na postawie klasyki Howarda) są ze sobą mądrze połączone, ale przede wszystkim jest to „Conan” opowiedziany całkowicie po swojemu i od nowa!
Po czwarte, wizualnie wszystkie te „historyje” prezentują się bardzo ładnie. Bo artyści pod przewodnictwem mistrza Cary’ego Norda i wspartego przez Thomasa Yeatesa, Toma Mandrake’a oraz Grega Rutha, potrafili swym pracom nadać tego malarskiego pastelowego wyrazu, a przede wszystkim przemycić w tym obrazie emocje i ubrać je np. w odrobinę ironicznego humoru. Cały ten album nasycony jest mocnymi, brutalnymi scenami, krew i posoka leje się nader często.
Podsumowując! W tym ogromnym tomiszczu znajdziesz w sumie dwadzieścia jeden zeszytów, które w takim zbiorczym wydaniu są bardzo esencjonalne i mocno wciągające. Bo ten solidnie wydany album od Stołecznego Egmontu czyta się jednym tchem i za jednym posiedzeniem i z wielką radością. Ta nowa odsłona opowieści o Conanie po prostu nie zawodzi! Z tego powodu i z tej przyczyny czekam niecierpliwe na kolejnego omnibusa i według piszącego te słowa, jest to pozycja (seria) obowiązkowa na liście zakupowej prawdziwego komiksiarza!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
09.09.2018, 18:39 |