KOCHAĆ, JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
Listopad to dla Non Stop Comics czas zakończenia dwóch serii, które towarzyszyły nam od początku istnienia wydawnictwa. Pierwszą z nich było rewelacyjne „Zabij albo zgiń”, drugą jest historia, której przyglądam się teraz, „Wbrew naturze” Mirki Andolfo. I jak poprzednie jej tomy, tak i ten, jest nieskomplikowaną, przewidywalną, ale nawet udaną rozrywką, która miała aspiracje do czegoś ponad, ale ostatecznie łopatologiczne wyłożone przesłanie zabiło większość głębi.
Kochać, jak to łatwo powiedzieć. W szczególnie w świecie, gdzie miłość między przedstawicielami tej samej płci jest równie zakazana, co między przedstawicielami innych gatunków. Leslie, sympatyczna świnka, miała pecha zakochać się w kimś z nie swojej rasy. Na dodatek w jej ciele znajduje się uwięziony wilczy bóg, który chce przejąć nad nią kontrolę, a co wtedy się stanie? Wrobiona w morderstwo, ścigana przez organizację kontrolującą społeczeństwo i zmuszona walczyć z tkwiącym w niej wilkiem dziewczyna staje do ostatecznej walki. Wróg jest bliski realizacji swojego celu, bóstwo niemal wyrywa się na wolność. Kiedy Leslie nie jest nawet w stanie popełnić samobójstwa, jaki może czekać na nią los?
Mirka Andolfo miała pomysł, miała przesłanie, które chciała przekazać czytelnikom za pomocą swojego komiksu, miała też całkiem niezły warsztat umożliwiający jej to wszystko, a jednak ta strona „Wbrew naturze” się nie udała. Cały problem w tym, że włoska autorka chciała tak usilnie zawrzeć to wszystko w swoim komiksie, że zabrakło finezji. Zamiast skłonić czytelnika do myślenia, Andolfo wszystko wykłada w łopatologiczny i niepozostawiający miejsca na interpretację sposób, zupełnie jakby uważała, że czytelnik z mniej oczywistej treści niczego nie umiałby się domyślić. Poza tym zabrakło też odcieni szarości – wszystko jest tu czarne lub białe, a właśnie balansowanie na granicy i wywoływanie sprzecznych uczuć zawsze jest, jak najbardziej pożądane, bo dodaje głębi i bogactwa.
Zapominając jednak o tej stronie „Wbrew naturze” czytając tę serię można bawić się naprawdę dobrze. Mamy historię romantyczną podlaną solidną dawką magii i tajemnicy – czyli dokładnie to, czego współcześni czytelnicy oczekują. Jest też sporo erotyki, zło, z którym trzeba walczyć i parę sympatycznych, choć prosto zaprezentowanych postaci. Ze względu na tematykę i nagromadzenie elementów nie dla dzieci dzieło Andolfo przeznaczone jest jednak dla starszych czytelników, choć akurat to kwestia nie tak oczywista.
Prostota fabuły bowiem, jej konstrukcja i rozłożenie akcentów na rzeczy atrakcyjne dla nastolatków, czyni z „Wbrew naturze” komiks, który bardziej przemówiłby właśnie do np. licealistów. Tym bardziej, że szata graficzna, barwna i wyrosła na disnejowskim gruncie, też wygląda jak przeznaczona dla nich. Na szczęście i treść, i ilustracje, mają w sobie rzeczy, które kupią także i starszych odbiorców. Dzięki temu komiks ten wart jest polecenia miłośnikom antyutopijnych bajek dla dorosłych, którym nie przeszkadza, że wszystko mają podane na tacy. To w końcu niezła, łatwa w odbiorze rozrywka, świetnie wydana i mająca swój urok. A czasem coś takiego wystarcza, by dobrze się bawić i ciekawie spędzić czas.
|
autor recenzji:
wkp
06.12.2018, 07:35 |