autor recenzji:
Mamoń
09.02.2019, 21:06 |
Uniwersum "Czarnego Młota" charakteryzuje się cechami, których trudno uświadczyć i w tak mocno skondensowanym stanie, w innych serialach super bohaterskich. Ten specyficzny klimat, atmosfera opowieści i cudowne prowadzenie warstwy fabularnej, dialogowej i graficznej, po prostu pozwala przywiązać się do postaci i ich przygód, ich trosk, melancholii, ich kosmicznych zwycięstw i porażek, ale przede wszystkim i w tym wszystkim, cudownie się bawić i odpoczywać przy lekturze! Porównując, ten świat „Czarnego Młota” - takich innych i super "ludzkich i nieludzkich" postaci - ma w sobie coś takiego samego, w obrazie skondensowanych relacji i emocji, jak w serialu „Top Ten” Alana Moora.
Jestem świeżo po lekturze drugiego spin-off'a , (po "Sherlock Frankenstein"), do głównej serii i jestem zachwycony, kupiony!
Znany i lubiany przez polskich czytelników artysta, Jeff Lemire, notabene w tej odsłonie etatowy scenarzysta, po raz kolejny pokazał wielką klasę! Zresztą nie tylko on, bo ilustratorzy Max Fiumara i maksymalny weteran Dave Stewart wykazali się wielkim wyczuciem budowania obrazem,czegoś nowego, a jednak znajomego. Takiego kosmicznego, a jednak realnego, takiego w punkt, a uczuciowego (ujętego np. w małym szczególiku w obrazie). Niby jest to prosta grafika, a jakże urzekająca!
Tym razem głównym bohaterem opowieści stał się Doktor Strar aka Jim Robinson. Tak, tak ten sam! A tym razem w historii bardzo osobistej o jego początkach. A słowa początek, a drugie koniec, lub słowa; choroba i lek, albo słowa; życie i śmierć, są tu kluczem i zarazem wytrychami, do pokazania obrazu super bohatera zagubionego i ułomnego.
Takiego, który ma rodzinę, ma synka, ma bzika na tle swojej pracy, a do tego ma dostęp do ogromnej, OGROMNIASTEJ mocy! Takiego, który ma przełożonych (wojskowych) na głowie i ma wybór - uratowania siebie, rodziny, ojczyzny i świata. Ma wybór?! Na pewno ma wybór...
Od samego początku chwalę ten, zaledwie 128 planszowy, tom, a wydany przez Egmont bez zarzutu i w tym samym liternictwie i layoucie, co inne w tej serii. Chwalę i ganiam, iż za szybko się kończy!
Jeśli jesteś fanem „Czarnego Młota”, to nie wahaj się ani momencik i kupuj „Doktora Stara i królestwa straconej przyszłości”! Ja stwierdzam definitywnie, iż z wszystkich dotychczasowych opowieści z tego uniwersum, ta – najbardziej - przypadła mi do gustu!
Gorąco polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
02.02.2019, 12:20 |