ODWIECZNY WRÓG BATMANA
Pierwszy duży event Odrodzenia DC trwa. Po udanym pierwszym tomie, w którym skupiono się na postawieniu kilku ciekawych pytań, udzieleniu paru odpowiedzi i próbach połączenia w jedno wątków z metalami, pojawiąjącymi się w różnych miejscach historii uniwersum DC, a w szczególności w historii Batmana. Teraz nadszedł czas na rozbudowanie wątków pobocznych, bo drugi tom niemal w całości składa się z tie-inów. W znaczący sposób nie posuwają one do przodu całej opowieści, przez co album jest nieco słabszy od poprzednika, ale wciąż to dobra, szybka i epicka historia warta polecenia miłośnikom superhero i – w szczególności – Człowieka Nietoperza, bo to głównie o nim traktuje „Metal”.
Fabuła tego eventu skupia się na metalach, które od wieków pojawiały się w uniwersum DC. Metalach, które nie pochodzą jednak z naszego multiwersum, a ponieważ dotąd sądzono, że nic poza nim nie istnieje, bohaterowie musieli zrewidować swój pogląd i przygotować się na to, co nadciągało z mrocznego świata, gdzie herosi posiadają swoje szalone, jakby żywcem wyjęte z horrorów i koszmarów. Batman, który z dziwnymi metalami miał najwięcej do czynienia – to między innymi dzięki nim on i Joker przeżyli swoje starcie, a także udało mu się odzyskać pamięć – ma do odegrania w tych wydarzeniach największą rolę, ale oznacza to działanie wbrew swoim kolegom po fachu i narażanie wszystkiego na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Bo oto nasz świat atakują prawdziwe potwory, a Barbatos, istota, która od wieków ściga Batmana, jest coraz bliższa osiągnięcia swojego celu, a co za tym idzie przejęcia władzy nad naszą Ziemią. Gdy sytuacja robi się coraz gorsza, a nasz świat coraz bardziej zmienia się na podobieństwo koszmaru, na bohaterów czeka kolejne, niezwykle ciężkie zadanie…
„Metal” to event, który powstał właściwie po to, by wyjaśnić istnienie tajemniczych metali (co w świecie fikcyjnym nie było konieczne, ale to już wola twórców), a także dopowiedzieć nieznane dotąd faktu o prawdziwym pochodzeniu Batmana. By to zrobić, scenarzyści wzięli na warsztat najważniejsze wątki serii „Batman” z Nowego DC Comics, elementy z „Ostatniego kryzysu” Granta Morrisona i parę innych drobiazgów, zmiksowali i bawiąc się kultowymi postaciami, które przepuszczają przez filtr rodem z horrorów, serwują nam kolejną epicką historię. Przełomową? Cóż, kilka istotnych zmian zostaje tu wprowadzonych, przede wszystkim jednak jest to lekka, niezobowiązująca i epicka opowieść. Niegdyś DC serwowało nam podobne wydarzenia bardzo rzadko, teraz zwiększyło częstotliwość, ale ponieważ nie traci przy tym na jakości, warto jest po podobne opowieści sięgać, a „Metal” nie jest tu wyjątkiem.
Fabularnie to kawał dobrej, rzemieślniczej roboty. Ten tom jeszcze mocniej skupia się na postaci Batmana, niż poprzedni, choć robi to za pomocą dodatkowych zeszytów. O główny wątek właściwie jedynie się tu ocieramy, ale i tak jest dobrze. Różnorodnie, bo ekipa scenarzystów, jak i rysowników jest tu bardzo bogata, jednak większość fabuł i ilustracji wypada naprawdę sympatycznie. Czasem trafią się prostsze i mniej porywające momenty, ale całość jest mroczna, dynamiczna – na polach scenariusza, jak i grafik – a rysunki w większości wypadają znakomicie, realistycznie, szczegółowo i nastrojowo. Dobre wydanie i rewelacyjna okładka stanowią dobre uzupełnienie całości. Miłośnikom Batmana i opowieści DC, a także dobrych, komiksowych eventów polecam, będą bawić się znakomicie.
|
autor recenzji:
wkp
22.05.2019, 06:42 |