BATMAN. WIDZIANY Z EUROPY
Byłem ciekaw jak wypadnie komiks z Batmanem, do którego rękę przyłożył Enrico Marini. Efekt na pewno zaskakuje. A czy zachwyca?
Dla niewtajemniczonych. Enrico Marini to jeden z najważniejszych współczesnych twórców ze Starego Kontynentu. Ma na swym koncie rysunki do takich serii jak przygodowy „Cygan” czy historyczny „Skorpion” a także westernu „Gwiazda pustyni”. Batmana przedstawiać nie trzeba. Ten dziarski „osiemdziesięciolatek” - właśnie w tym roku mija 80 (!) lat od premierowej historii, w której się pojawił - ciągle roztacza pieczę nad miastem Gotham. Zetknięcia stylistyk z naszej strony oceanu z bohaterami zza Atlantyku zazwyczaj wypadają intrygująco. Wspomnę tu narysowaną przez Moebiusa „Przypowieść” z serii „Silver Surfer” czy album z Batmanem „Azyl Arkham” z rysunkami brytyjskiego artysty Dave’a McKeana. Europejczycy za każdym razem wszak przemycają na grunt amerykański cechy charakterystyczne dla swej twórczości. W przypadku zetknięcia Mariniego i Batmana ważny jest jeszcze jeden fakt. Ten pochodzący ze Szwajcarii włoski twórca komiks „Mroczny książę z bajki” nie tylko zilustrował, ale też napisał.
Początek? Tradycyjny. Niezmordowany Joker ma kolejny, świetny plan. Składa się zaledwie z kilku punktów. Pierwszy - zdobyć brylant „Niebieski kot” należący do egipskiego księcia Faraha Ahmeda. Drugi - zabić Batmana. Trzeci - zamówić sushi. To byłoby jednak zbyt banalne. Dlatego na planszach zjawiają się też role drugoplanowe. Po stronie Batmana to powabna Catwoman. Po stronie Jokera - jego dziewczyna Harley Quinn. Fabuła jednak kręci się wokół jeszcze jednej osoby. Małej dziewczynki Aliny, której ojcem ma być sam Batman! Marini we wstępie pisze, że chciał stworzyć historię kryminalną w stylu noir. I rzeczywiście. Wyszedł mu pulpowy kryminał, gdzie – prócz kalek znanych z Batmana – pojawiają się nawiązania znane z kultury. Mały klaun Archie jest niczym stańczyk. Joker tańczący w deszczu jest właściwie wyjęty z „Deszczowej piosenki”. Z kolei Batman ukazany jest jako książę. Nie tyle z tytułowej bajki, ale z pustego „zamczyska” gdzie spędza czas.
Więcej Europy jest w rysunkach. Batman w wersji Mariniego jest namalowany. Na planszach nie brakuje dużych kadrów, pełnych szczegółów. Marini często kreską kreuje na nich jedynie postaci, pozwalając, by farbki dopełniły reszty. Pokazuje w ten sposób i ciasne wnętrza, i otwarte miejskie plenery. Batman Mariniego przypomina pod tym względem inne jego dokonania. Znane dobrze postaci też nabrały innego charakteru. Joker raz jest punkowcem, raz romantykiem. W innej ze scen ucharakteryzowany jest na prostytutkę z podłego baru. Batman jest z kolei facetem z krwi i kości, który nie unika pięknych kobiet.
„Mroczny książę z bajki” jest ciekawym eksperymentem. Może nie tak odkrywczym jak wspomniany „Azyl Arkham”, ale intrygującym. Marini sprawnie wszedł świat trykotów. Wiadomo, że nie zostanie w nim na dłużej. Dlatego ten jeden album powinien znaleźć się na półkach nie fanów tylko Batmana, ale także miłośników dobrego komiksu europejskiego.
autor recenzji:
Mamoń
28.06.2019, 20:40 |