SAGA O LUDZIACH PIWA
Aż dwadzieścia lat czekali polscy czytelnicy, by poznać do końca dzieje belgijskich piwowarów z miasteczka Dorp. Warto było. Dzieje rodziny Steenfortów to jedna z lepszych produkcji Jeana Van Hamme.
Pierwszy tom serii „Władcy Chmielu” ukazał się w Polsce jeszcze w roku 2001. Serię zaczęło publikować wtedy wydawnictwo Motopol – Twój Komiks. Edytor jednak przeinwestował, stawiając w większości na nietrafione tytuły i zamknął biznes zostawiając miłośników komiksów (i piwa) po piątym tomie. W 2019 roku za „Władców Chmielu” wziął się szczeciński Ongrys. Całość złożył w dwa albumy po cztery rozdziały każdy. W pierwszym z nich przypominał znany materiał. Drugi zaś w większości zawiera już rzeczy do tej pory w Polsce nieznane.
A „Władcy Chmielu” to pełna zwrotów akcji, wypadków, romansów i zdrad saga o rodzinie, która dorobiła się na piwie. Dla Belgów piwo to rzecz kultowa. Dlatego nie dziwi, że Van Hamme sięgnął po tę tematykę. Zaczął historię w połowie XIX wieku, w jednym z klasztorów, gdzie warzono złocisty trunek. Później przerzucił akcję do mieściny Dorp, gdzie pierwszy ze Steenfortów zaczyna produkcję własnego piwa. I ciągnie fabułę aż do końca XX wieku, przekazując po drodze biznes w ręce kolejnych pokoleń. Pokazując przy okazji jak zmieniało się myślenie o piwie, jak zmieniała się produkcja i w jaki sposób podbijano rynki, ale też jak obronną ręką wychodzono z finansowych tarapatów czy prób „podgryzania” przez konkurencję.
„Władcy Chmielu” to też spojrzenie na belgijskie społeczeństwo i nastroje w nim panujące. To spojrzenie na czasy rewolucji przemysłowej. To początki socjalizmu, jak również dochodzenia do głosu skrajnej prawicy. To przecież dwie wojny światowe i kryzysy, w jakim znajdowała się po nich Europa. Wreszcie to też czasy bardziej nam współczesne, kiedy Europa stawała się coraz bardziej zjednoczona. Dzieje rodu Steenfortów są więc też dziejami naszego kontynentu.
Okazję, by dzieje te sprawnie pokazać wykorzystuje odpowiedzialny za warstwę obrazkową Francis Valles. W realistycznych rysunkach oddaje wygląd poszczególnych miejsc, ze szczegółami bawi się w kreślenie budynków, ich detali oraz pojazdów. Pokazuje zmieniające się mody, stroje, stylizacje. Jest więc dokładnie tak, jak w realistycznym komiksie osadzonym w historii być powinno. I jeśli miałbym do czegoś się przyczepić, to do jednego szczegółu. Otóż niezależnie od tego, czy mamy rok 1854, czy 1997 drzewa w pokazanym z lotu ptaka Dorp ciągle mają taką samą wysokość…
Jean Van Hamme na szczęście nie zaczął rozwlekać fabuły, jak zdarzało mu się przy okazji serii „Thorgal”, „XIII” czy „Largo Winch”. W przypadku „Władców Chmielu” mamy jasno określony początek i koniec. W siedmiu głównych rozdziałach dostajemy przedstawione dzieje piwowarów od roku 1854 po rok 1997. Rozdział ósmy – będący mieszanką tekstu i krótkich szortów - stanowi ich dopełnienie o wątki nie do końca rozwinięte w trakcie opowiadania historii. Czy są potrzebne? W sumie w wydaniu zbiorczym – Ongrys serwuje nam „Władców Chmielu” w dwóch grubych albumach - można je potraktować jako dodatki.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
27.12.2020, 22:18 |