Pamiętasz komiks „Niebieskie pigułki”, pierwotnie wydany przez (nieistniejące) krakowskie wydawnictwo POST, a później opublikowany przez wydawnictwo Timof Comics? Była to historia związku chłopaka, który zakochał się w dziewczynie zarażonej HIV. Ten tytuł mądrze opowiadał o chorobie i o miłości, a w sposobie prezentacji i odczuć czytającego po lekturze, to rozwalał system!
Osobiście twierdzę, iż jest (był) to jeden z najlepszych obyczajowo-psychologicznych komiksów, a wydanych w naszym pięknym kraju!
Tymczasem dzięki wydawnictwu Marginesy, w tym miesiącu ,w dobrych księgarniach można już zakupić powieść graficzną pt. „Fale”, która - detronizuje - wspomniane „Niebieskie pigułki”!!!
Ten album narysowany realistyczną prostą, jednowymiarową, czytelną kreską, jest opowieścią w stu procentach opartą na faktach. Stworzył go AJ Dungo - mieszkający w Los Angeles, artysta wszechstronny, bardzo utalentowany i mający korzenie polinezyjskie.
Po pierwszym luknięciu i przekartkowaniu „Fal” od razu zauważysz, jak pięknie został wydany ten tom, a właściwie tomiszcze. A w momencie, gdy zaczniesz czytać, to pamiętaj o zarezerwowaniu na to czasu, gdyż gwarantuje Ci, iż jak zaczniesz, to nie oderwiesz się od lektury!
Czytasz niniejszy album i wydaje Ci się, iż będzie to opowieść, o fascynacji surfingiem, ze szczegółowym poznaniem historii tego sportu i stylu życia, gdy tymczasem z każdą kolejną stroną poznajesz tajemnice życia z osobą śmiertelnie chorą, bycia, odejścia i (nie) całkowitej akceptacji.
AJ Dungo będący narratorem tej historii opowiada o związku z Kristen. Opowiada o jej, ich zmaganiu się z chorobą, z terminową nowotworową chorobą. Na ten rodzaj raka nie ma lekarstwa. AJ Dungo może dać jej tylko wsparcie, miłość i towarzyszyć jej w tych zmaganiach. Artysta prowadzi narrację na kilku równorzędnych polach, a jego opowieść o historii surfingu jest swoistą odskocznią – autoterapią - od tego co dzieje się z jego ukochaną. Czytasz i wbijasz się w jego, w ich świat. Uświadamiasz sobie, jak podobny jest do tego co przeżywa - tu - wielu nam bliskich ludzi! Jesteśmy wszyscy do siebie podobni i zmagamy się z podobnymi sprawami, zaś życie płynie wokół takich tematów! A życie każdego z nas, jest niczym fale rozbijające się o brzeg morza. Za każdym razem tworzy/ tworzymy coś nowego. Jakże surowo piękny jest to komiks, jakże mądry jest to komiks! Czytasz go i wciągasz się dogłębnie! Czytasz, oglądasz, przeżywasz i masz świadomość, że masz do czynienia z dziełem kompletnym, z majstersztykiem!
Zdecydowanie polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
29.07.2019, 10:27 |
Z MIŁOŚCI
„Fale”, najnowsza powieść graficzna od wydawnictwa Marginesy, to historia o miłości. Miłości do ukochanej kobiety, miłości do pasji swego życia, ale też i miłości do sztuki. Wzruszająca, wciągająca, urzekająca. Może i podobna do wielu innych albumów opartych na tym samym schemacie, ale i tak robiąca wrażenie i warta poznania – tak przez miłośników surfingu, jak i po prostu dobrych, życiowych komiksów.
Rok 1800. Pierwsi Polinezyjczycy zaczynają surfować, w wodzie znajdując ukojenie. Przybycie ludzi z Zachodu na chwilę zatrzymuje ich pasję, surfingowi grozi wyginięcie, ale wkrótce wyspiarze znów zaczynają uciekać do wody – tym razem przed najeźdźcą, który boi się oceanu.
Rok 2015. Aj Dungo przywozi swoją ukochaną Kristen nad kalifornijskie wody. Dziewczyna zmagająca się ze śmiertelną chorobą, miłośniczka surfingu, właśnie w wodzie znajduje część dawnej radości. Rozmawiają tylko o pływaniu, bawią się, odsuwają problemy, szukają nadziei. Czy będzie dane ją im znaleźć? I co przyniesie im ten niezwykły czas?
„Fale” to w równej mierze opowieść o surfingu, co miłości dwójki ludzi, którzy stawiają czoła tragedii, jaka wydarzyła się w ich życiu. Bywa smutno, bywa wesoło, cały czas jest ciekawie. Nieważne czy autor opowiada o początkach pływania na deskach, swoich własnych przemyśleniach na ten rodzaj aktywnego wypoczynku, chorobie czy miłości dwójki ludzi, za każdym razem robi to w znakomity, wciągający i trafiający tak do serca, jak i umysłu sposób. Świetne wykonanie nie jest bez znaczenia dla odbioru całości, przede wszystkim jednak o sile tej słusznych rozmiarów powieści graficznej decyduje coś zgoła innego.
A co takiego? Oczywiście miłość. Miłość do kobiety i surfingu, która sprawiła, że komiks w ogóle powstał. Miłość do sztuki. I prawdziwa pasja, którą widać od początku do końca. Dzięki temu to, co wtórne (nie ukrywajmy, w ostatnich latach wiele było albumów o zmaganiu się ze śmiertelną chorobą, zarówno zagranicznych, jak i polskich), zyskuje powiew świeżości i, nomen omen, drugie życie. Dla Dungo tworzenie „Fali” musiało być ciężkim przeżyciem, jakże trudną wyprawą w osobiste rejony, ale dzięki temu mają one wielką siłę wymowy. I kto wie, może praca nad całością stała się dla autora swoistą autoterapią? Miejmy nadzieję.
Wracając jednak do wspomnianej jakości „Fal” to naprawdę znakomicie wykonany album. Rzecz, którą świetnie się czyta i świetnie ogląda. Szata graficzna, choć też utrzymana w typowej dla podobnych utworów stylistyce, wpada w oko. Oszczędne barwy, ograniczone właściwie do jednokolorowych plansz, znakomicie uchwycone plenery, ciekawy klimat, czysta kreska… Może proporcje ciał czasem tu szwankują (szczególnie głowy), ale nie jest to absolutnie nic, co by przeszkadzało. Zatem jeśli szukacie dobrego, życiowego komiksu, który na pewno nie pozostawi Was obojętnymi, sięgnijcie po „Fale”. Nawet jeśli nie lubicie surfingu, nie pożałujecie.
|
autor recenzji:
wkp
18.07.2019, 06:54 |