NAPOLEON POD WIEDNIEM
W kolekcji „Plansze Europy” wydawnictwo Egmont wypuszcza głównie albumy komiksiarzy w Polsce już znanych. By nie być gołosłownym, wspomnę dzieła takich twórców jak Leo („Aldebaran”, „Kenia”, „Namibia”), Zbigniew Kasprzak („Halloween Blues”, „Dziewczyna z Panamy”, „Bez twarzy”), Moebius (cały cykl „Blueberry”) czy Marvano („Berlin”, „Grand Prix”, „Dallas Barr”). Czasami jednak pozwala sobie na eksperymenty. Jak „Bitwa”.
Nie powiem, spore to zaskoczenie. Pod kilkoma względami. Autorzy? Czy coś mówią Państwu takie nazwiska jak Patrick Rambaud, Frédéric Richaud i Ivan Gil? Czy znacie szczegóły bitwy pod Essling jaka miała miejsce w okolicach Wiednia, na brzegu Dunaju w maju 1809 roku? Domyślam się odpowiedzi. Ani na pytanie pierwsze, ani na drugie nie jest twierdząca. Bo o ile Austerlitz, Lipsk czy Waterloo to bitwy, które obijają się o uszy, tak Essling już jest raczej białą plamą. Austerlitz, Lipsk i Waterloo przywołuję nieprzypadkowo. Essling to jeszcze jedno z miejsc, gdzie pojawia się wielki, mały człowiek. Napoleon Bonaparte.
- Maj 1809 roku. Wielka Armia Napoleona Bonaparte przygotowuje się do przekroczenia Dunaju przez most pontonowy, zbudowany w ciągu jednej nocy przez francuskie służby inżynieryjne. Na drugim brzegu rzeki Francuzów oczekuje Arcyksiążę Karol z wojskami austriackimi, zdeterminowany, by pomścić poniżającą klęskę poniesioną pod Austerlitz. Bitwa pod Essling to pierwsza hekatomba nowożytnych wojen: trzydzieści godzin walki bez zwycięzcy i zwyciężonego, ponad czterdzieści tysięcy poległych, pozostawionych na polu bitwy - opisuje komiks wydawca.
Dokładnie tak jest. Scenariusz „Bitwy” powstał na bazie powieści Patricka Rambauda. Na plansze przeniósł ją Frédéric Richaud. Zilustrował z kolei Ivan Gil. Twórcy nieznani, godni poznania. Ramnbaud nie skupia się na pierwszej linii walki. Pokazuje bardziej wszystko to, co dzieje się wokół pola bitwy. Jest w okolicznych osadach, wiejskich kościółkach, „śledzi” Napoleona. Jego rozkazy, decyzje. Jak tę o budowie mostu przez Dunaj. Nie ocenia ich. Opisuje. Przedstawia starając się dotrzeć do szczegółów. Być z ludźmi Napoleona, słuchać co mówią, jak podchodzą do swego wodza. Dziwaka? Ogarniętego manią wielkości szaleńca? Stratega? Władcy? Wszystko po trochu. Ale ten dziwak i maniak wielkości nie jest też na pierwszym planie. Majaczy gdzieś po planszach, przechadza się po nich. Oddając miejsce innym.
Podobnie, jak ogromną pracę w „Bitwę” włożyli Patrick Rambaud - a później Frédéric Richaud - tak też swoją robotę doskonale wykonał rysownik. Ivan Gil, hiszpański artysta, czuje epokę i klimat opowieści. stworzył nastrojowe kadry, gdzie zadbał o oddanie realiów, emocji, nastrojów. Czy czytelnik w trakcie lektury może się poczuć przytłoczony historią? I tak, i nie. Może. O ile nie odrobił lekcji i nie liznął chociaż tematu kampanii Napoleona. Nie musi, jeśli choć trochę wie na temat Napoleona. Reszta? Jest jak dobry film historyczny. Film, który wciąga już po pierwszych scenach.
„Bitwa” ukazuje się równolegle z innym komiksem historycznym. Mam na myśli „Bez twarzy” ze scenariuszem Pierre’a Dubois, rysunkami Zbigniewa Kasprzaka i kolorami Grażyny Fołtyn-Kasprzak. Dlaczego o tym wspominam? Dla miłośników historii polecam w pierwszej kolejności „Bitwę”. Dla miłośników pięknych plansz nieco wyżej stawiam „Bez twarzy”. Dla miłośników dobrych, europejskich komiksów zaś i - mimo pewnych rozczarowań fabularnych - „Bez twarzy”, i „Bitwę”. Są tego godne.
|
autor recenzji:
Mamoń
27.10.2019, 12:10 |