ODRODZENIE MOTYWÓW
Świat komiksu, szczególnie w ostatnich latach, stał się medium opartym na wtórności. Owszem, powieści, kino, nawet gry nie ustrzegły się tego problemu, jednak w komiksach, ze względu na ich ilość rzucaną na światowy rynek każdego tygodnia, bardziej jest to widoczne. Czy zatem wciąż można zrobić dobrą opowieść (i to opowieść grozy!) opartą na wszystkim znanych schematach, czerpiącą pełnymi garściami z innych dzieł, a jednak potrafiącą zachwycić? Tak, wystarczy po prostu zrobić to z pasją i sztuka ta udała się Timowi Seeley’owi, scenarzyście m.in. „Wiecznego Batmana”, który swoje „Odrodzenie” zbudował z elementów „Żywych trupów”, „Fargo” i książek Stephena Kinga.
Wydarzenia w Wisconsin nabierają tempa, kiedy dochodzi do ataku terrorystycznego na budynek lokalnego sądu. To jednak jedynie jeden z objawów tego, co dzieje się w mieście, odkąd zmarli mieszkańcy wrócili zza grobu. Kto wie czy nie jedna z najmniej niebezpiecznych…
Tymczasem w okolicy „Farmy”, miejsca, w którym przetrzymywani są odrodzeni, pojawia się jeden z „duchów”. Ponieważ jest jasne, że byty te przyciągają właśnie zmartwychwstali, władze postanawiają przekonać się, co się stanie gdy je do nich dopuszczą. Czy jednak zdążą, zanim dojdzie do ataku na „Farmę”?
Jak pewnie wiadomo wszystkim fanom serii, Seeley „Odrodzenie” napisał m.in. pod wpływem komiksów „The Walking Dead: Żywe trupy”. I aż dziw, że z tej inspiracji zrodziła się taka opowieść. Bo „Trupy”, jak wszystkie inne serie Roberta Kirkmana, jedynie sporadycznie miały naprawdę dobre momenty, tymczasem tutaj dostajemy coś autentycznie świetnego. Spora w tym zasługa odmienienia charakteru zombie. W „Odrodzeniu” zniknął wizerunek morderczych, pozbawionych ludzkich cech stworów na rzecz istot takich, jak my. Jedyne co ich od nas różni to fakt, że zmartwychwstali i że niektórzy po tym wydarzeniu zaczęli zachowywać się dziwnie. Ludzie jednak starają się żyć obok nich podobnie, jak w powieści „Hex” starali się żyć obok wiedźmy.
I starają się zrozumieć co właściwie się dzieje w ich miasteczku. A dzieje się sporo, z klimatem, mrokiem, czasem brutalnością, ale przede wszystkim w świetnym stylu. I ze znakomitym tłem obyczajowym, rozpisanym pomiędzy całkiem niemałą ilość postaci. Ich interakcje, przemiany, problemy osobiste i wynikające z Odrodzenia – wszystko to przeplata się ze sobą, tworząc naprawdę świetną całość. Na tym w końcu polega siła każdego horroru: by czytelnik mógł się w niego wczuć, zaangażować. I w tym wypadku naprawdę może. Do tego wszystko dochodzi podsycająca zainteresowanie zagadka, dobre dialogi i znakomita szata graficzna, odpowiednio prosta, ale i realistyczna, uzupełniona o dobry kolor i jeszcze lepsze okładki.
I nie można też pominąć samego wydania. Jeśli czytaliście jakikolwiek komiks od Non Stop Comics, wiecie, że to jest dobre jak zawsze. Jeśli nie, wiedzcie że czeka tu na Was papier kredowy, nieco sztywniejsza oprawa, troszkę dodatków: tym razem dwie strony… cosplayów. Niby standard w obecnych czasach, a jednak wciąż miły. Wszystko to składa się na świetny komiks dla miłośników mocniejszych wrażeń, którzy chcą czegoś na poziomie. Co prawda to tylko odrodzenie doskonale wszystkim znanych motywów, ale tak znakomite, że wszystko inne traci na znaczeniu.
|
autor recenzji:
wkp
08.10.2019, 07:16 |