MAJAKI NA JEDWABNYM SZLAKU
Papcio Chmiel nie odpuszcza. Mimo sędziwego wieku - na karku ma już 96 wiosen - ciągle kontynuuje swą syzyfową pracę, której celem jest uczłowieczenie Tytusa de Zoo. A czyni to już od 1957 roku, sukcesywnie podrzucając czytelnikom następne odcinki, księgi, zeszyty i albumy z cyklu "Tytus, Romek i A'Tomek".
Początkowo czynił to na łamach "Świata Młodych". Od 1966 roku zaczęła się jego przygoda z księgami. I trwała przez 31 ksiąg. Bohaterów wysyłał w kosmos, "w kamasze" Ludowego Wojska Polskiego, podróż do ćwierć koła świata, Bieszczady, na Wyspy Nonsensu, planetę Neuma, do świata mrówek... Pomysłów mu nie brakowało. Później spełnił swe marzenie i stworzył album poświęcony Powstaniu Warszawskiemu. I kiedy wydawało się, że żegna się nim z czytelnikami - tak zresztą zapowiadał - okazało się, że odłożenie na półkę piórek i farbek do łatwych nie należy. Papcio stworzył więc kilka kolejnych albumów historycznych "z wyobraźni narysowanych". O bitwie pod Grunwaldem. O Odsieczy Wiedeńskiej. O historii hymnu polskiego (właśnie są wznawianie w formie dostępnych w kioskach zeszytów). A teraz wysłał swych bohaterów jeszcze na Jedwabny Szlak.
To znów album z dużymi rysunkami, układającymi się w prostą historyjką, w której Papcio - oraz Tytus, Romek i A'Tomek - śmiesząc uczą i ucząc śmieszą. Choć to już nie ten śmiech co przed laty, gdy bohaterowie np. za pomocą klikającego aparacika podróżowali w czasie, jeździli na mechanicznym koniu Rozalii albo wsiadali w Bąkolot (tudzież Slajdolot, Wannolot, Okarynolot, Prasolot...), by przeżywać niezwykłe przygody w szarych czasach PRL. O ile graficznie do perypetii bohaterów na Jedwabnym Szlaku nie mam zastrzeżeń, tak fabularnie najnowsze historyczne Tytusy po prostu mi nie leżą. I nudzą.
Dlatego bardziej niż "Tytusa, Romka i A'Tomka na Jedwabnym Szlaku" wolałbym dostać zebrane w jednolitą serię gazetowe przygody trzech bohaterów, które od 1957 roku pokazywał "Świat Młodych". Część z nich mam w formie kserówek (o ich jakości nie wspomnę...), kilka wznowiono w "Księdze Zero" oraz "Księdze 80-lecia". Ale dla większości Czytelników historie te są jak Yeti. Dlatego warto, by wzorem pasków Janusza Christy z "Kajtkiem i Kokiem" (doczekały się wznowienia w serii "Klasyka komiksu polskiego"), podobnego wydania doczekał też przedksiążeczkowy "Tytus, Romek i A'Tomek".
Parafrazując. Takie wydanie po prostu nam się należy :)
autor recenzji:
Mamoń
03.11.2019, 20:40 |