DWA WJAZDY NA SWOBODNĄ OŚKĘ
Piękny prezent zrobił fanom serii „Osiedla Swoboda” Michał Śledziński. Nie dość, że – wraz z Kulturą Gniewu – przygotował wznowienie historii o Niedźwiedziu, to jeszcze zaproponował zupełnie nowe komiksy, które złożyły się na kolejny tom cyklu.
Zacznijmy od tomu „Osiedle Swoboda: Niedźwiedź”. Materiał ten znany jest już od kilku lat. Pierwsze szorty z Dźwiedziem (niski, silny, niemający oporów z wykorzystaniem przemocy do rozwiązywania problemów; źródło najdziwniejszych pomysłów na zarobienie pieniędzy; widziany ostatni raz trzeźwy około marca 1996 roku) ukazywały się jeszcze w czasach, gdy na rynku dostępny był magazyn „Produkt”. Stanowiły one rozszerzenie świata „Osiedla Swoboda”. Serii, która już wtedy okrzyknięta została mianem kultowej. „Śledziu” do stworzenia „Niedźwiedzia” zaprosił Kamila Kochańskiego. Sam pisał scenariusze. Z kolei „Kurt” skupił się na warstwie graficznej. Na albumowe wydanie złożyło się w sumie pięć nowelek. Część z nich to historie ze wspomnianego „Produktu”, część materiał stworzony na potrzeby albumu. Starsze z komiksów to taki lekki odprysk z serii zasadniczej. Ale zaskoczyła mnie ostatnia historia – „Altana” – napisana już współcześnie. Niedźwiedź, niczym osiedlowy superbohater, znów staje gdzieś pomiędzy łysymi, a tymi, którym bliżej do lewej trony życia, wyciągając drugich z opresji. Jest niczym osiedlowa legenda, ale i podstarzały już pryk ze swobodnej ekipy trzydziestoparolatków.
„Osiedle Swoboda: Niedźwiedź” po raz pierwszy Kultura Gniewu wydała w 2014 roku. Powodów do wznowienia materiału jest kilka. Po pierwsze, edytor ten w ostatnich latach wypuścił w spójnej oprawie graficznej czarno-biały materiał osiedlowy (ten podstawowy) z „Produktu”, a także zbiorcze wydanie sześcioodcinkowej, kolorowej serii zeszytowej. Po drugie, „Niedźwiedź” nie był już od dłuższego czasu dostępny w sprzedaży”. Wydanie drugie dostało więc nową okładkę i twardą oprawę obleczoną w obwolutę, pasującą do OS#1 i OS#2. Po trzecie, „Śledziu” zaczyna prace nad… OS#3. Swobodny „Niedźwiedź” jest więc swego rodzaju łącznikiem skracającym oczekiwanie na tenże tom. Podobnie jak – po czwarte - ukazujący się właściwie równolegle inny komiks z osiedlem w tytule.
To „Osiedle Swoboda: Centrum”. I to już materiał w stu procentach premierowy (nie licząc kilku plansz pokazanych przedpremierowo w którymś ze wznowień OS#1). No i znów się dzieje. Za sprawą trzech długich historii i kilku króciaków odżywają wspomnienia towarzyszące lekturze „Produktu”. Mimo, że „Produkt” został zamknięty w 2004 roku, jego duch bowiem wciąż unosi się nad serią. Z tą różnicą, że browary i dragi powoli zastępują dzieciaki. Bohaterowie dorośli, ale wciąż zachowali coś ze swojej pierwotnej wolności. Zresztą dorośli też czytelnicy i sam autor. Jednak mimo upływu lat to ciągle stare, dobre „Osiedle Swoboda”. Dlatego cieszy zapowiedź trójki. Trójki, dla której OS:C było tylko wprawką, rozruszaniem ręki, wejściem na powrót w klimat historii. Wejściem na powrót na Swobodę.
I jeśli „Śledziowi” udało się zrealizować tak dobry album „na próbę”, strach się bać co zaserwuje, jak już wejdzie do tego świata z powrotem na dobre…
|
autor recenzji:
Mamoń
27.11.2019, 23:29 |
POWRÓT NA OSIEDLE
Zmieniły się czasy, świat i współcześni młodzi ludzie też się zmienili, ale OS to twór ponadczasowy. Bo wszystko może pójść naprzód, mogą pojawić się latające samochody (taa, jasne, twórcy Transmetropolitana zaserwowali nam wizję pijanych kierowców wbijających się w wysokie piętra wieżowców i tyle wystarczy), ale jednak pewne rzeczy są niezmienne. Bo mentalność może być inna, inne może być otoczenie, ale ludzkie problemy pozostaną takie same. Poza tym Centrum to już inne Osiedle – nie dzieło odzwierciedlające życie młodzieży lat 90. XX wieku, ale sentymentalne spojrzenie na dorosłych ludzi, którzy wyrośli z tamtych lubiących imprezować i pakować się we wszelkie dziwne sytuacje dzieciaków. Jacy są? Co teraz robią? Jak żyją? W nich odzwierciedlają się zmiany, jakie w autorze i fanach zaszły przez ostatnie kilkanaście lat. A jednocześnie ekipa znów spotyka się, kto wie, czy nie po raz ostatni, by choć na chwilę wrócić do tego, jacy byli lata temu i zrozumieć to, co zaszło przez ten czas. Nie wiem, jak u Was, ale w moim oku kręci się łezka sentymentu.
|
autor recenzji:
wkp
06.11.2019, 06:56 |