Każda postać w tej historii może być przedstawiona jako najważniejsza, jako lepsza lub gorsza, dobra albo zła - powiada jeden z bohaterów. Choć właściwie powinien powiedzieć - Każda postać w Historii. Po prostu. Nie tej, ani tamtej. Drugie problematyczne sformułowanie w powyższej wypowiedzi - "m o ż e być". Gdyby był jeden arbiter decydujący o ładzie na Ziemi, wszystko byłoby proste. Niestety jest inaczej. Każdy chce być arbitrem - siebie i świata. Wynik jest taki, że nie ma arbitrów, bo każdy gra o swoje.
A czy pisarz ma prawo przedstawiać swoje postaci jako lepsze albo gorsze? Czy jeśli tego nie zrobi, jeśli nie zaznaczy pewnej dominanty etycznej, czy spełnia swoją funkcję? "Powidok" nie jest komiksem sensu stricte. Jest esejem o wszelkich obliczach komunikacji międzyludzkiej. Choć daleki jest od surrealistycznego snucia się, nie zamyka się w prostej narracyjnej konstrukcji. I przede wszystkim - rozmawia z odbiorcą. Na jego poziomie, niezależnie jaki by był - o władzy, kulturze (która jest próbą zawładnięcia nad światem), religii (która jest owocem kultury) i związkach (które zależą od wiary, kulturowych uwarunkowań i władzy nad sobą nawzajem).
Z kawiarni, w której do jednego stolika zasiadają Gombrowicz i Święty Piotr, Kundera i Bill Hicks, musi być ciekawy widok. A jeśli spojrzy się na najdrobniejsze szczegóły za oknem, jeśli wystarczająco dokładnie będzie się w nie patrzyło, powstanie zapewne powidok, który wibrował będzie jeszcze długo. I miejmy nadzieję, że wbrew tytułowi tego komiksu - nie czernią.