Szkoda by było, gdyby "Głowa" zniknęła gdzieś wśród nowości, jakie wydawcy przygotowują na tegoroczną jesień. W tym niedużym albumiku miesza się nie tylko jawa ze snem, ale i spotykają się ze sobą "klimaty" znane z prac kilku ważnych artystów świata sztuki.
"Głowa" to liczący niespełna 50 stron kolorowy zeszyt ubrany w intrygującą okładkę. Gdyby nie nazwisko na niej można by próbować zgadywać, że może znów mamy styczność z pracą Dave'a McKeana? Osoby, który odpowiadała za okładki do serii "Sandman" oraz takie uznane przez czytelników i krytykę albumy jak "Sygnał do szumu", "Klatki" czy "Azyl Arkham". Tymczasem "Głowa" to praca Luko Czakowskiego. Autora, który - jak można przeczytać w sieci - jest zafascynowany Charlesem Bukowskim i filozofią. W komiksie, jako motto, pojawiają się słowa "Ironia życia leży w tym, że żyje się do przodu, a rozumie do tyłu" Sørena Kierkegaarda. "Głowa" jest właśnie komiksem o "rozumieniu do tyłu". O przywoływaniu w pamięci scen z przeszłości.
Ale już napisane i narysowane przez Czakowskiego zdarzenia - właściciel tytułowej głowy jest wziętym aktorem, gwiazdą filmu "Miłość, kasa i śmierć" - przeczą głowie. Przez sposób podania nie wiemy do końca co dzieje się na jawie, a co na taśmie filmowej. Głowa zaczyna płatać figle. I bohaterowi, i czytelnikowi. W fabule i w grafice dostajemy bowiem dużą dawkę surrealizmu. Dostajemy "kopnięty", pokrzywiony świat po którym przemieszcza się postać z picassową głową. Dostajemy mckeanowe kolory i kadry. Mamy odjazdy, które autor wyjaśnia w finale.
"Głowa" Luko Czakowskiego jest przyjemnym zaskoczeniem. Szkoda tylko, że Timof wydaje ten komiks w swojej - jak to nazywam - małej serii poświęconej polskim twórcom (jak wcześniej komiksy Łukasza Wnuczka, Jakuba Topora, Adama Święckiego czy Romana Pietraszko). Akurat kolorową "Głowę" śmiało można byłoby zaprezentować już trochę w większym formacie.
Mamoń, 06.09.2021, 21:54