GDY ZABRAKNIE MIKOŁAJA
Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc i na rynku przybywa świątecznych opowieści. Komiksowych także, a wśród nich pojawiła się właśnie druga część „Wielkiego, złego lisa”, świetnej opowieści dla całej rodziny, która okazała się bardzo rozbrajającą lekturą. I równie dobry, jeśli nie lepszy jest ten gwiazdkowy epizod, wart polecenia absolutnie każdemu w ten zimowy czas.
Gdzieś tam jest sobie gospodarstwo. I są zwierzęta, które na nim mieszkają. Żyją sobie, zmagają się ze swoimi problemami i… ciągle pakują się w kolejne tarapaty.
Teraz, gdy nadeszła zima i zbliża się Boże Narodzenie, Królik i Kaczka aż szaleją z niecierpliwości. A jak szaleją, to i rozrabiają. Prawdziwy problem pojawia się jednak wtedy, gdy dostrzegają… Świętego Mikołaja. Święty wisi na stodole, nie odzywa się, nie reaguje na ich zaczepki, zwierzęta dochodzą do wniosku, że trzeba mu pomóc. I pomagają, tyle że za ich sprawą Mikołaj kończy, jakby to powiedzieć, martwy. Niektórzy mieszkańcy gospodarstwa twierdzili, że Mikołaja nie ma, teraz nie ma go już na pewno wśród żywych, a co za tym idzie pojawia się pytanie, kto wypełni jego zadanie? Dzieci czekają w końcu na prezenty! Zwierzęta będą musiały podjąć ważną decyzję i zacząć działać, ale czy zdołają cokolwiek osiągnąć, nie mówiąc już o naprawieniu szkód?
Uwielbiam tą serię, inaczej nie da się powiedzieć. Uwielbiam te wytrzeszczone zwierzęta, uwielbiam ich szalone przygody, uwielbiam kłopoty, w jakie wiecznie się pakują i uwielbiam też to, jak sobie z nimi radzą. Trochę wszystko to przypomina mi popularne przed latry filozoficzne kryminały o owcach, ale to, co seruje nam Renner jest o wiele zabawniejsze, a przy tym zachowuje poziom i bynajmniej nie jest głupie. Wręcz przeciwnie.
„Trzeba ratować Święta!”, jak i poprzedni tom serii, to dzieła familijne pełnymi garściami czerpiące z klasyki. Jest tu obowiązkowe przesłanie, dydaktyzm, ale przede wszystkim jest coś ważniejszego: szalona, niegrzeczna forma. Dzieci nie lubią ugrzecznionych historii, same przecież do aniołków najczęściej nie należą, choćby ich rodzice upierali się, że jest zupełnie inaczej. I dlatego tylu twórców tak dobrze wykorzystywało ten fakt w swoich dziełach, że wspomnę tylko takie nazwiska, jak Goscinny, Kinney czy Pilkey. A Renner idzie tą samą drogą i robi to znakomicie.
Dlatego jego komiks bawi i uczy zarówno małych, jak i dużych. To rozrywka familijna w świetnym wydaniu, coś, co nie obraża inteligencji czytelników w różnym wieku, nie jest infantylne, za to bardzo sympatyczne i wciągające. Pozostaje przy tym bardzo ujmująco w swej prostocie zilustrowana – już same grafiki potrafią rozbawić, a to duża sztuka – i bardzo ładnie wydana. W skrócie: dobra rzecz na świąteczny okres. Dobra i wartościowa. Do przeczytania, do podarowania w prezencie gwiazdkowym i do wracania do niej, bo jest tego warta.
wkp, 08.12.2021, 06:46