Z KACZKAMI PO SKARBY
Co prawda niedawno końca dobiegło wydawanie jednej znakomitej serii z disnejowskimi Kaczkami – mowa oczywiście o rewelacyjnej kolekcji dzieł Dona Rosy – jednak równie znakomita kolekcja Carla Barksa ukazuje się nadal. Tym razem, po kilku tomach zbierających dużo starsze prace, dostajemy album z nieco nowszymi, bo pochodzącymi z lat 50. XX wieku opowieściami. Jak zawsze jednak komiks trzyma poziom, a to co oferuje, dostarcza niezapomnianych wrażeń czytelnikom w każdym wieku.
Przygotujcie się na kolejne przygody, skarby i… kłopoty. Wyruszcie na poszukiwanie ukrytego w Andach miasta, śledźcie poszukiwania na plaży i zobaczcie, jak Donald chce łapać… delfiny! Jakby tego było mało, czekają na Was Święta, kolejne szalone odkrycia i dużo, dużo więcej!
Koniec lat pięćdziesiątych to okres, kiedy Carl Barks skupił się na tworzeniu krótszych historii i to widać w tym tomie. Nie znaczy to, że nie ma też dłuższych opowieści. Tym bardziej nie oznacza także, że ich poziom jest słabszy. Co istotne, a może nawet najważniejsze, tym razem dostajemy kilka historii dotąd w Polsce nieznanych – w tym tytułowa, która inspirowała twórców przygód Indiany Jonesa. A że Barks to jeden z najlepszych twórców komiksowych – nie tylko Disneya, żeby była jasność – szansa poznania dotąd po polsku niedostępnych prac to coś, co na pewno ucieszy wszystkich miłośników dobrych, ponadczasowych opowieści obrazkowych.
To, co zatem czeka na nas na stronach tego albumu, jak i całej serii, to przygody, codzienne, życiowe sytuacje, niezwykłości, dużo humoru, w tym mocno satyrycznego, sporo powagi, dziecięcą fascynację, sentymenty i ujmującą szczerość. Świetne historie o poszukiwaniach skarbów i znakomite pomysły sprawiają, że chyba każdy przestaje się dziwić, że Barks stał się natchnieniem dla tak wielu twórców. Twórców wszelkiej maści, od komiksowych, choćby ojca mangi Osamu Tezuki, na filmowych pokroju Stevena Spielberga i George’a Lucasa skończywszy. A przecież to tylko dwa spośród licznych przykładów, które sprawiły, że na jego cześć nazwano kilka ulic, a także asteroidę (2730 Barks). Wszystko to pokazuje, jakim wielkim i słusznym, uznaniem cieszył się autor. Ale jeszcze lepiej pokazują to same komiksy jakie tworzył. Takie ponadczasowe, idealne dla dzieci i dorosłych, inteligentne, pouczające, świetnie pomyślane i równie znakomicie narysowane. Do tego rewelacyjne wydanie i dobry przekład stanowią idealną kropkę nad i. Dlatego nie wahajcie się i sięgnijcie koniecznie. Naprawdę warto. Nieważne ile macie lat i co lubicie, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
wkp, 22.02.2022, 12:31