JAK STRASZNIE BYĆ PIĘKNĄ
„Piękna” to komiksowa baśń, ale, jak widać już po samej okładce, baśń dla dorosłych. Baśń może i nie jakaś odkrywcza fabularnie, ale znakomita pod względem wykonania. I dostarczającą odbiorcom naprawdę dobrej, świetnie wykonanej i dalekiej od pustej tylko rozrywki lektury.
Od brzydkiego kaczątka, do pięknego łabędzia. Taką drogę przebywa pewna wiejska dziewczyna, młoda, ale wyjątkowo brzydka, co przysparza jej w życiu samych kłopotów. Kiedy więc za sprawą zaklęcia staje się w końcu pięknością, odkrywa nie tylko, jak wiele drzwi otwiera jej uroda, ale też ile problemów i zła może ona przysporzyć. Bo nie oprze jej się żaden mężczyzna, namiętność dopada kolejne serca, a to powoli prowadzi do kolejnych tragedii…
„Piękna” to zdecydowanie najbardziej wyczekiwana przeze mnie pozycja z kwietniowych nowości od Kultury Gniewu. Jeszcze zanim spojrzałem na nazwiska autorów, a rysownika w szczególności, urzekło mnie coś w tej okładce, jej designie, klimacie. A potem urzekł mnie już cały album, przyjemne wystylizowany, bardzo miło podany i zarówno sprawdzający się, jako opowieść dla dojrzałych czytelników, jak i coś wywołujące sentymenty.
Opowieści o przekleństwie brzydoty czy piękna czytałem w ostatnich czasach sporo, choćby świetną mangę „Kasane”. Można więc powiedzieć, że tematyka może nie tyle mi, nomen omen, zbrzydła, ile w pewien sposób luka we mnie na nią przeznaczona, została wypełniona. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo to „Piękna” i tak do mnie trafiła i dostarczyła mi świetnej rozrywki. Bo, jak to w życiu bywa, można nie być głodnym, można być już niemal najedzonym, ale kiedy ktoś stawia przed tobą pyszne danie, nie da się nie ulec, prawda?
Fabularnie „Piękna” jest klasyczną opowieścią. Ale wszystkie te znane i lubiane motywy zostają przepuszczone przez autorski filtr, dzięki czemu czasem mamy tu do czynienia z opowieścią erotyczną, czasem absurdalna – spójrzcie tylko na tę mimikę w niektórych kadrach – tu zabawną, tam dramatyczną, chwilami spokojną, momentami nieżałującą nam dramatyzmu, czasem jakże gorzką, czasem przewrotną. Po prostu życiową, choć baśniową, zwyczajną, a niezwykłą zarazem. Klasyczną, jak na baśń przestało pouczającą, ale – jak to w zwyczaju mają naprawdę dobre baśnie – pozbawioną nachalnego dydaktyzmu. Graficznie rzecz jest nawet jeszcze bardziej znakomita. Tym razem Kerascoët, znany nam ze znakomitego albumu „Piękna ciemność” serwuje nam prace oszczędne, bardziej cartoonowe, ekspresyjne, a jednak znakomite. Wszystko to wpada z miejsca w oko, ma swój klimat, naprawdę przypominający stare baśnie i urok. Co w połączeniu ze znakomitą treścią i rewelacyjnym wydaniem daje nam komiks absolutnie wart poznania. Coś dla starszych czytelników, może sentymentalnych, może nie, ale jednak ceniących sobie dobre opowieści z baśniową nutą.
wkp, 26.04.2022, 06:22