Mówi się, że pięćdziesiąt lat wcześniej w Mieście Wyrzutków z cyrku uciekł olbrzym i popełnił niewyobrażalne zbrodnie. Boris Tassard, szef policji, dorwał potwora i jednym uderzeniem młota strzaskał mu czaszkę. Pół wieku później wnuczka Tassarda zatrudnia Jacquesa Peupliera aby odnalazł zaginioną broń, dzięki której jej dziadek zyskał sławę. Kierowany przedmiotami, z którymi potrafi rozmawiać, trafia do miejskich kanałów, gdzie odnajduje... olbrzyma. Tyle, że ten słodziak nie wydaje się być zabójcą, a jego wersja wydarzeń znacznie różni się od tej oficjalnej.