RELAX Z FANTASTYKĄ NAUKOWĄ W latach 80. XX wieku Krajowa Agencja Wydawnicza wypuściła album zbierający dwie opowieści SF znane z łam magazynu „Relax”. Były to „Vahanara!” i „Najdłuższa podróż”. Teraz, parę dekad później, Kultura Gniewu wznawia rzecz i jeszcze dorzuca do niej jedną historię. No i oprócz tego porcję tekstów zza kulis, co też przecież warto wspomnieć. Efekt? Rzecz, którą powinien poznać każdy miłośnik peerelowskiego komiksu fantastycznego, jeśli jeszcze dotąd nie czytał tych historii.
Tytułowa „Vahanara!” to opowieść o serii zaginięć statków kosmicznych. Wzmocnione zostają środki bezpieczeństwa, ale nic to nie daje – kolejne jednostki tracą stateczność i ciąg, odlatując w nieznane i tak to wygląda. Rodzą się więc obawy, że całej planecie może coś zagrażać, a zatem trzeba wysłać do akcji specjalną flotę bojową. Ale jaka zagadka kryje się za tym wszystkim?
„Najdłuższa podróż” zabiera nas natomiast w podróż w… czasie. Odkąd w połowie lat 90. XX wieku udaje się teoretycznie opracować tego typu skoki, a trzy dekady później pojawiają się pierwsze chronoloty, ludzie zaczynają badać odległe epoki. A teraz nadchodzi czas by dwaj kandydaci, Andrzej i Rych, zanurzyli się w odmęty czasu i sfilmowali olbrzymie gady epoki kredowej. Co czeka na nich w nieprzyjaznym świecie dinozaurów?
Wreszcie w trzeciej opowieści, „Spotkaniu”, kierowca ciężarówki „Intertrans” zatrzymuje się w pewnej okolicy, by odkryć, że został zwabiony na statek obcych. Co go tam czeka? I o co tu chodzi?
Jerzy Wróblewski, Grzegorz Rosiński czy Bogusław Polch to prawdziwe legendy komiksu. I chociaż to, co znajdziecie w tym albumie to wczesne ich prace, często jeszcze studenckie, i widać, że prawdziwy rozkwit swej twórczości mieli dopiero przed sobą, ich talent jest niezaprzeczalny. Szczególnie graficznie, gdzie może i widać tę oldschoolowość, ten typowy dla tamtych czasów look, ale przede wszystkim dostrzega się to, jak świetnymi byli artystami.
A fabuły? Ciekawe, acz to trochę takie ramotki, które zestarzały się wyraźnie. Tamte lata dla komiksu były może i pomysłowe, ale specyfika jego prowadzenia i przekonanie, że jednak, jak opowieści rysunkowe, to dla dzieci, sprawiały, że sporo to wszystko miało w sobie naiwności. Ale taki już ich urok, ja to jak najbardziej lubię, ale wiadomo, nie każdego kupi. Nie zmienia to faktu, że w tych wizjach, w tych fabułach jest jakaś magia, jakiś dziecięcy zachwyt tym, co nieznane i możliwościami własnej wyobraźni.
A ta wyobraźnia zyskuje znakomite kształty dzięki szacie graficznej. Wszystko jest tu barwne, kolorowe, w znaczny sposób uproszczone, ale nastrojowe i wpadające w oko. Ogląda się to super, czyta nieźle, przyjemnie, a samo wydanie prezentuje się po prostu rewelacyjnie – duży format, papier kredowy, wspomniane na wstępie dodatki pełne kulisów i wspominek. Więc kto lubi takie komiksy, śmiało, bo warto.
wkp, 10.06.2023, 06:16