NADCIĄGA JESIEŃ Jesień za oknami, w końcu temperatury opadły, liście opadać też zaczynają, żółkną, czerwienieją, brązowieją. No ogólnie chłód, deszcze, coraz wcześniej ciemno – klimat jest. I w takich jesiennych klimatach (choć bardziej w tych, które moglibyśmy nazwać złotą, niekoniecznie polską jesienią) utrzymany jest najnowszy, drugi tomik „Kalinki”. Jedynka okazała się uroczą i ujmującą opowieścią dla całej rodziny, wartą poznania i polecenia i tak samo jest z częścią drugą, w której nie ma już potrzeby wprowadzania w świat i wydarzenia, więc twórcy od pierwszych stron mogą wejść w konkretną akcję i skupić na jak najlepszej zabawie. Co też robią.
Kalinka po ostatnich przygodach wraca do spokojnego życia. A przynajmniej tak się wydaje. Raz, że matka wyjeżdża i dziewczynka zostaje sama z ojcem, który nie potrafi gotować. Dwa, że nadchodzi jesień i to w jakiś sposób niepokoi „babcię”. I co to za lis pojawia się na horyzoncie? Już wkrótce Kalinka znów będzie musiała wkroczyć do akcji i…
Sympatyczna, charakterna bohaterka, przygody, niezwykłe wydarzenia, humor, magia i... I wszystko to składa się na naprawdę fajną opowieść dla całej rodziny. Familijną przygodówkę urban fantasy, gdzie dzieje się sporo, szybko i bardzo przyjemnie. Tak to wszystko w skrócie wygląda. I tak to się toczy. Każda część to nowa, inna, ale oparta na podobnym schemacie przygoda, a choć wszystko to ze sobą się łączy, bo to ciąg dalszy wydarzeń, nadal jest na tyle prosto, by zrozumiał to każdy sięgając nawet po ten tom bez znajomości poprzedniego. Ale chyba każdy, komu rzecz przypadnie do gustu, nie będzie chciał poprzestać tylko na tym jednym tomie.
Pierwszy tomik idealnie wpasował się w wakacyjne klimaty – przygody, podróż, nowe miejsce i w ogóle jakoś tak sielsko – a jego kontynuacja nie tylko doskonale trafia w jesienną atmosferę, ale i nie żałuje nam szkolnych elementów, które doskonale dopełniają obrazu. Rzeczywistość, to co bliskie każdemu odbiorcy, od tematu nauki i szkolnych znajomości, po domowe sprawy, łączy się z tym co niezwykłe, niesamowite i dzięki temu to niesamowite wydaje się jednak możliwe, a przynajmniej w pewnym sensie prawdopodobne. Świat dzieci pełen jest magii, pełen przygód czających się tuż za płotem i ta seria dobrze to wykorzystuje.
I jeszcze podaje w taki przyjemny graficznie sposób. Nadal mam wrażenie, że to wygląda jak u Podolca, cały ten design postaci, te obłości. Ale nie jest tak, że to dokładnie to samo, bo nie. Inaczej to wygląda, ma swój charakter, gęstsze, bardziej w detal idące, ale skojarzenie – bardzo przyjemne zresztą – pozostaje. I dobrze, bo Podolca to ja bardzo lubię.
No i nic więcej nie trzeba dodawać. Fajna rzecz dla młodych i starszych też. Sympatyczna, familijna rozrywka na poziomie.
wkp, 11.10.2023, 06:15