AMERYKAŃSKA DEPRESJA
Adrian Tomine prezentuje przewrotne podejście do tematu amerykańskiego snu. W jego komiksach marzenia zamieniają się w depresję z tytułu tego tekstu. Bohaterowie – nawet jeśli się śmieją - śmieją się przez łzy.
A przecież Ameryka to podobno kraj, gdzie spełniają się wszystkie marzenia. Gdzie kariera „od zera do milionera” jest czymś normalnym. Gdzie jednego dnia z pucybuta możesz stać się rekinem finansjery. Tomine temu zaprzecza. Wędruje innymi ścieżkami. Skręca w inne ulice niż te, gdzie można spotkać osoby będące dowodem na amerykański sen. Wkracza na manowce i zabiera na nie swojego czytelnika.
Ta depresja przebija już z plansz pana Tomine. Są monochromatyczne, wypełnione postaciami, których twarze bez wyrazu mówią więcej niż jakiekolwiek słowa. Są pełne miejsc, które nie pokazują szklanych, "wysokich" Stanów Zjednoczonych, ale smutną prowincję. Jak z okładki, gdzie luksusem wśród niskich, typowych domów jest przydrożny bar i centrum handlowe. Właśnie w takich Stanach jest miejsce na śmiech i śmierć. Śmiechu jest niewiele. Nawet żarty początkującej stendaperki nie wywołują jego salw na sali wypełnionej smętną publiką. Trudno uznać za powód do śmiechu fakt, że inna z bohaterek jest łudząco podobna do gwiazdy porno Amber Sweet. Mało radosna jest też twórczość Arnolda uprawiającego kreatywną gałąź sztuki, jaką staje się dla niego rzeźbiarstwo ogrodowe. Śmiech przykrywa obecny w komiksie motyw śmierci.
Ameryka według Adriana Tomine to miejsce, gdzie dawni najemcy „włamują się” do swoich starych mieszkań. To Ameryka, gdzie śmiech zastępuje śmierć. Gdzie wszelkie próby pójścia do przodu, próby oderwania się od starego, od spoglądania we wsteczne lusterko, kończą niepowodzenia. Doprawdy przewrotne to spojrzenie na wielki kraj wielkich możliwości... W komiksie Stany to kraj, gdzie próby bycia obok, chodzenia własną drogą kończą się porażką. Kończą się rozpadem relacji, kryzysem związków i upadkiem przyjaźni. Kończą swoistą depresją bohaterów…
A podobno w Stanach Zjednoczonych pewne są tylko dwie rzeczy. Śmierć i podatki. W przypadku Stanów Zjednoczonych portretowanych przez Adriana Tomine to raczej „Śmiech i śmierć”.
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
Mamoń, 07.10.2020, 21:39