|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

INFORMACJE O POZYCJI

139    1
Marvel Classic #61 - Punisher MAX, tom 8 [2020]
OCEŃ TEN KOMIKS!
0 / 0
CZYTAJ RECENZJE [1]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 80,99 zł
seria / numer:
tytuł:
Punisher MAX, tom 8
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
170 x 260 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
260
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2020
wydawca oryginału:
cena:
89,99 zł
podziel się informacją:
streszczenie / opis pozycji:

Frank Castle, samozwańczy mściciel zwany Punisherem, od lat toczy samotną walkę z nowojorskimi przestępcami. I robi to tak bezwzględnie, że rodziny mafijne w końcu postanowiły zastawić na niego pułapkę. Przynętą ma być szeregowy zbir Wilson Fisk, niespodziewanie wyniesiony na stanowisko szefa wszystkich szefów, a zabójcą – szalony strzelec wyborowy Bullseye. Obaj mają jednak własne plany, a jeden z nich chciałby nade wszystko zrozumieć Punishera... i być może zbliży się do tego bardziej niż ktokolwiek wcześniej. 

PUNISHER, KINGPIN I BULLSEYE

Po rewelacyjnym runie „Punishera” pisanym przez Gartha Ennisa nadszedł czas na zmianę. Już 6 tom, stworzony przez innych artystów, nie powalał na kolana, choć wciąż był bardzo dobrym komiksem, potem dostaliśmy zbiór genialnych miniserii i oneshotów Ennisa, dopełniających jego wizję, ale teraz nadszedł czas by ostatecznie pożegnać się z pracą irlandzkiego scenarzysty. Jego rolę przejął nie kto inny, jak Jason Aaron, autor ceniony, ale jednocześnie pozbawiony własnej inwencji, skupiony na odtwarzaniu pomysłów innych, choć nieźle radzący sobie z brutalnymi historiami. I niezły, a nawet całkiem dobry, jest właśnie jego „Punisher”, choć jak możecie się domyślić, próżno szukać tu pomysłowości, siły i przede wszystkim głębi, którymi raczył nas poprzedni scenarzysta.

Wszyscy go znają. Ci, którzy mają coś na sumieniu, boją się go. Teraz na niego polują. Znów.
Frank Castle w swojej karierze samozwańczego mściciela nie raz był obiektem polowań. Chcieli go dopaść przestępcy, których zabijał, chciały go zabić żony tych, których odesłał z tego świata, dopaść chcieli go policjanci, żołnierze, agenci… Truto go, wrzucano do wody pełen rekinów, próbowano zastrzelić, zadźgać – długo by wymieniać. Teraz rodziny mafijne z Nowego Jorku łączą siły, by ciągnąć go w pułapkę, na przynętę wystawiając Wilsona Fiska. Kto ma wykonać wyrok? Bullseye, morderca, który nigdy nie chybia. Tylko, że oba pionki mają swoje własne cele, a starcie z Punisherem może okazać się zupełnie inne, niż ktokolwiek sądził…

Z każdym komiksem superbohaterskim jest jeden problem: zawsze przebiega wedle tego samego schematu. Którykolwiek heros trafia na przeciwnika, którego musi pokonać i konsekwentnie do tego dąży, płacąc swoją cenę. Podobnie jest z „Punisherem” – Puni znajduje kolejny cel (albo cel znajduje jego) i zaczyna się walka, która choć trudna i krwawa, zakończy się zwycięstwem, ale nie tak do końca, bo przecież całego zła wybić się naszemu bohaterowi nie uda. Różnica w poszczególnych historiach jest jedna: ich jakość. Ennis w swoich trzech seriach przygód Punishera, kilku miniseriach i oneshotach, wyniósł ten tytuł na wyżyny, jakich nigdy wcześniej on nie osiągnął. Trudno było podjąć po nim temat, co widzieliśmy w tomie 6, a Aaron to nie scenarzysta, który mógłby się z nim równać. Mimo to zrobił, co mógł by stworzyć przyzwoity komiks i to mu się udało.

Jego „Punisher” jednak to czysta rozrywka, dynamiczna, krwawa i to tyle. Ma dobre pomysły, miewa też naprawdę świetne momenty, ale już tak na kolana nie powala. Poziomem rzecz przypomina jeden z poprzednich tomów, z którym Ennis nie miał nic wspólnego, ale jednocześnie widać tu, że Aaron zdecydował się pójść w konkret, gdzie w uniwersum Marvela dzieje się ta opowieść i zakończyć ją ostatecznie, choć jeszcze nie w tym tomie, co należy zaliczyć mu na plus. Najmocniejszą stroną albumu i tak pozostają ilustracje Dillona, który co prawda operuje tu stylem prostszym, niż w pierwszych tomach „Kaznodziei”, ale nadal znakomitym i wpadającym w oko.

Fani „Punishera”, którzy mają na półce poprzednie tomy, śmiało mogą sięgnąć, bo to po prostu dobry komiks środka. Niewyróżniający się zbytnio poziomem, ale i nie zawodzący. Nadal mam jednak nadzieję, że Egmont zdecyduje się wznowić „Punisher: Welcome Back Frank” i może wyda inne komiksy Ennisa z tej serii.
wkp, 17.04.2020, 15:21
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5045939
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5045939