„Stone” to komiks niezwykły z wielu powodów. O jego twórcy mógłby powstać piękny film. Zacznijmy od tego, że Whilce Portacio stał się w latach 90. ikoną amerykańskiego komiksu. Rysowane przez niego serie takie jak „Punisher” i „X-Men” sprzedawały się jak świeże bułeczki. Kiedy rozpoczął się bunt autorów przeciw Marvelowi i DC, Portacio także do niego dołączył. Założył w ramach Image studio Avalon. Tam postanowił zrealizować w pełni autorski pomysł. Właśnie odkrył swoje filipińskie korzenie i zaczął poznawać rodzimą kulturę i jej baśnie. „Stone” miał być hołdem dla jego przodków. Poprosił o pomoc przy scenariuszu inną ikonę branży – Briana Haberlina („Darkness”, „Spawn” i tony kolejnych tytułów). Tak wspólnie ruszyli w tę podróż, odnosząc spektakularny sukces komercyjny. Jednak los bywa przewrotny.