autor recenzji:
wkp
05.06.2020, 07:55 |
MIŚ ZBYŚ I BRUDNA KAMPANIA WYBORCZA
„Miś Zbyś na tropie” to mocny kandydat do najwyższego podium „na pudle” w kategorii „Współczesna polska seria komiksowa dla najmłodszego pokolenia czytelników”. Najmłodszego, bo wyższe kategorie wiekowe nieźle obstawiają Marcin Podolec, Tomasz Samojlik i kilkoro innych autorów nagrodzonych w konkursach im. Janusza Christy.
Szósty tom serii tylko upewnia mnie w tym przekonaniu. Komiks Macieja Jasińskiego (scenariusz), Piotra Nowackiego (rysunki) oraz Tomasza Kaczkowksiego (kolor) od początku serwuje dzieciakom pełne zwrotów akcji przygody będące inteligentną rozrywka, w duchu mistrzów polskiego komiksu dziecięcego. Tak, powtórzę to, co kiedyś napisałem. „Miś Zbyś na tropie” to współczesny „Gucio i Cezar”. To współczesne nawiązanie do humoru, które w opowieściach o leniwym hipopotamie i sprytnym psie serwowali nam wymyślająca perypetie Krystyna Boglar i rysujący je Bohdan Butenko. Tak, TEN Bohdan Butenko, którego ilustracje towarzyszyły kilku pokoleniom czytelników.
Najnowszym tomikiem „Misia Zbysia...” autorzy dziwnym trafem są nadzwyczaj na czasie. Trwa właśnie brudna kampania przedwyborcza. Kampania pełna niezwykłych wydarzeń – jak nagły atak śnieżycy, deszcz dinozaurów czy znikające oporniki. Cóż, taka już tradycja, że kontrkandydatów trzeba zniżyć do poziomu gleby sięgając po najgorsze metody. W rozwikłaniu zagadki kto za nimi stoi mogą pomóc tylko dwie postaci. Zbyś, miś Zbyś oraz Mruk, borsuk Mruk. I pomagają w sobie tylko znany sposób. Trochę idąc tropem podsuwanych przez dedukcję pomysłów, trochę idąc na żywioł. Dzięki temu Maciej Jasiński kolejny raz mógł napisać wciągającą małego czytelnika fabułę.
A Piotr Nowacki mógł ją w sobie charakterystyczny sposób zilustrować. Dla mnie to właśnie Butenko XXI wieku. W planszach „Misia Zbysia” jest ten sam graficzny luz co w „Guciu i Cezarze” oraz ta sama prosta (nie mylić z prostacka) elegancja. Różnicą są tylko nałożone na planszę kolory Tomasza Kaczkowskiego (w pierwszych odcinkach odpowiadał za nie Norbert Rybarczyk), które mają przyciągnąć ku lekturze odbiorcę. Dla niewtajemnoczonych - „Gucio i Cezar” z małym wyjątkiem był czarno-biały.
Tradycyjnie „Miś Zbyś” ma dwa poziomy czytelnicze. Fabuła biegnie tak, by młody czytelnik miał frajdę z obcowania z komiksem. Ale jest też drugi poziom – poziom puszczania oka do rodzica. Mieszczą się na nim nawiązania do popkultury. Kilka przykładów? Proporczyk klubu „Tęcza” na ścianie, podwieszony pod sufitem model trąbolotu, doklejona do szyby mucha, plakat z „Drapakiem”. Do tego jeszcze zimny kaloryfer, który może naprawić jedynie mistrz Tadeusz urzędujący w swym zakładzie przy Antresolkowej 5! Lepszego hołdu Tadeuszowi Baranowskiego autorzy złożyć nie mogli!
Napisałem na początku, że „Miś Zbyś na tropie” to mocny kandydat do pozycji lidera w kategorii „Współczesna polska seria komiksowa dla najmłodszego pokolenia czytelników”. Za konkurenta ma tak naprawdę tylko jedną serię. To „Mały lisek i wielki dzik” Bereniki Kołomyckiej. Wskazania ten jednej, najlepszej nie podejmę się.
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
28.05.2020, 13:35 |