BIOGRAFIA MARIHUANY
I wasn't gonna run from the cops but I was high
(I'm serious, man)
I was gonna pull right over and stop but I was high
Now I am a paraplegic, and I know why (why, man?)
Yeah, hey
'Cause I got high
- Afroman
Narkotyki to temat, który sprzedaje się równie dobrze, jak same używki. Kto z nas nie potrafi wymienić niezliczonych filmów – nieważne komedii to, dramatów, sensacji czy jakiegokolwiek innego gatunku – seriali („Trawka”, „Breaking Bad”), piosenek, książek czy nawet komiksów. Dzieło Boxa Browna, któremu zawdzięczamy świetny „Tetris”, to rzecz nieco inna, bo biograficzna. Z tym, że nie jest to biografia żadnego człowieka, żadnej instytucji, a samej marihuany. Gotowi poznać jej losy i to, jak właściwie została zakazana?
Nikt nie wie, kto pierwszy odkrył marihuanę, nikt nie wie, kiedy to zrobił, ani tym bardziej w jaki sposób. Wiadomo jednak, jakie były skutki tego kontaktu. I co było potem.
Dla jednych święte zioło, dla innych wyklęta używka, dla jeszcze kolejnych nieszkodliwa substancja relaksacyjna, to znów lek. Uśmierzano nią ból, wpadano dzięki niej w bitewny szał, przeprowadzano rytuały z jej użyciem. Box Brown zabiera nas w podróż przez losy tego narkotyku, ukazując jak w XVI wieku trafiła do Ameryki, dzięki konkwistadorom, którzy zaczęli zakładać swoje plantacje i jak wieki potem, w dwudziestym stuleciu, stała się używką Meksykanów i Afroamerykanów, co okazuje się być powodem zakazania jej i początkiem kampanii mającej wykazać jej szkodliwość równie wielką, co mniejszości etnicznych…
Nigdy nie paliłem marihuany i palić nie będę. Tak samo, jak nie paliłem i nie zapalę papierosa. I tak samo, jak nie będę pił alkoholu. Bo nie trawię wszelkich używek, uważam za zbędne, a ludzi, którzy nie potrafią się bez nich bawić, obejść, którzy nie potrafią się bez nich – kolokwialnie mówiąc – wyluzować, czy też ulegają konwenansom, bo np. nie wypada nie wypić czyjegoś zdrowia… Cóż, to nie miejsce na podobne rozważania, więc daruję sobie dalszy komentarz. Wspominam jednak o tym wszystkim, by podkreśli jedno – „Trawka” to nie lektura tylko dla tych, którzy chcieliby zalegalizować marihuanę. To po prostu dobry komiks opowiadający o losach tego narkotyku. W końcu czy „Breaking Bad” był serialem dla ludzi popierających narkobiznes? A „Narcos”? Albo filmy Kevina Smitha o Jayu i Cichym Bobie, dwóch handlarzach narkotyków (nawet jeśli sam reżyser popiera tę używkę)?
Właśnie. „Trawka” więc to po prostu kawał niezłej opowieści, pokazującej nam różne aspekty tematu. To bowiem nie tylko komiks historyczny, pełen ciekawostek i anegdot, ale też i wykład na temat tego, czym marihuana jest, jak działa i tym podobnych kwestiach. Wykład nie dla każdego, bo autor stara się przeforsować tu swoje poglądy, ale ciekawie, w cartoonowa, maksymalnie uproszczony sposób zilustrowany i dobrze wydany.
Zainteresowanym kwestią polecać nie muszę, bo na pewno sięgną i bez tego. Tak samo, jak ci, którym spodobał się poprzedni komiks Browna. A reszta? Kto lubi dobre opowieści obrazkowe, śmiało może sięgnąć i poznać nieznane oblicze historii marihuany. Może być zaskoczony. Oby tylko nie nabrał po tym ochoty na skręta, bo i tak może się niestety zdarzyć. W końcu autor ma tu jeden jasny cel, któremu na pewno nie przyklasnę. Ale nie zmienia to, że stworzył dobry komiks, choć niestety propagandowy.
|
autor recenzji:
wkp
22.05.2020, 06:32 |
Box Brown jest znany polskim komiksiarzom ze znakomitej powieści graficznej opisującej powstanie kultowej gry „Tetris”. Jestem świeżo po lekturze kolejnego komiksu, pt. „Trawka. Jak zdelegalizowano marihuanę”, ale tym razem mam mieszane uczucia. Nim jednak o tym wspomnę chciałbym wspomnieć o samej edycji.
Oceniany tu komiks wydany w poręcznym (w podroży) formacie, z solidnym grzbietem, w miękkiej oprawie, na znakomitym papierze, pod względem edytorskim przyciąga wzrok. Po pierwszym przekartkowaniu czujesz piękny zapach farby drukarskiej, ale przede wszystkim widzisz plansze i kadry zbudowane na jednowymiarowej czytelnej kresce i wpisane w czarno-biały obraz świata. Tu nie ma lipy. Wydawnictwo Marginesy spisało się na medal.
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Co znajdziesz w środku? Box Brown ciekawie, lecz jednostronnie opisał historię pojawienia się i uprawiania na świecie konopi indyjskich.
Historia początkowo opisuje wydarzenia wręcz wyjęte z legend Indyjskich, a później kolejne historyczne związane z kompaniami handlowymi, które upowszechniły tą roślinę. W obrazie komiksu Box Brown pokazuje sposoby używania, palenia i upajania się tym narkotykiem. Brown z precyzją wyjaśnia obieg i popularność tego narkotyku. Np. dzięki konkwistadorom trafił on do Ameryki Środkowej. Autor przedstawia, w jaki sposób i przez kogo, został zdelegalizowany w USA i w innych krajach.
Box Brown z kolejną stroną wyjaśnia i stawia się coraz bardziej po jednej stronie. Ośmiesza, czasem słusznie, ludzi walczących z tym narkotykiem i szczególnie piętnuje, (w tym słusznie za rasizm), niejakiego Harrego Anslingera, a który ostatecznie doprowadził do delegalizacji narkotyku.
Mam jednak wątpliwości płynące z lektury. Brown nie jest obiektywny i nie oczekuje tego od każdego autora, albowiem wszyscy mamy prawo do własnego zdania i poglądów. Jednakże komiks o narkotyku powinien być obiektywny i odpowiedzialny!
Kontynuując. Z obserwacji wiem, iż długofalowo marihuana jest bardzo niebezpiecznym narkotykiem. Używana notorycznie i bardzo długo zmienia całkowicie człowieka. Jego psyche! Ludzie stają się np. apatyczni i niealtruistyczni i tracą poczucie odpowiedzialności. Tak! Jestem przeciwny wszelkim narkotykom vel dopalaczom. Albowiem zawsze zaczyna się od jednego skręta, a po którym będzie kolejny i jeszcze jeden.
Z życiowych obserwacji wiem, że trawka może zmienić człowieka i czasem zniszczyć np. Twój związek, rodzinę i Twoje życie! Nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialne branie, albo palenie narkotyku, choć każdy jest inny i na każdego może „coś” działać inaczej.
W jaki sposób? Dam przykład. Znam przypadek i upadek wielkiego gościa, który notorycznie, dzień, w dzień palił, wręcz co chwilę używał trawki, a przy tym się zadłużał. Cytuje; „Potrafił nawet sprzedawać swoje rzeczy i to kilku ludziom naraz, a potem nie wysyłał. Po czym milczał jak głaz, lub tłumaczył, że zawinił operator, przez którego wysyłał swoje rzeczy. Nagle, te sprzedane i po kilka razy dziełka pojawiały się w sklepie internetowym.”. (...) Smutne, ale prawdziwe, gdyż uzależnienie od wszystkich psychoaktywnych narkotyków doprowadza do takich sytuacji.
Człowiek palący i uzależniony, po prostu traci kontakt z rzeczywistością. Z jednej z strony, jest do rany przyłóż, z drugiej jest nieobecny, lub śmieszny w towarzystwie dla innych. Jest taki chilloutowy, lecz jest na równi całkowicie niesłowny, a po pewnym dłuższym czasie nie ma poczucia winny.
Ba, w kontrze będąc adwokatem diabla do tych argumentów, to każdy obrońca trawki powie. Bo tacy są ludzie, są rożni i czasem nieuczciwi itp. ogólne argumenty tu padną, zaś prawda jest zawsze pośrodku.
Albowiem przez notoryczne pałanie, to niektóre osoby tracą kontakt ze swoim życiem codziennym. Czasem jedynym celem takich osób jest zdobycie kasy np. na trawkę, i to wszelkimi sposobami! Można takim osobom mówić, zmień się i dotrzymaj słowa. Możesz podawać logiczne argumenty, a one mają najczęściej na to „wywalone”.
Aczkolwiek, również mam świadomość, że w kilku przypadkach trawka działa pozytywnie w lecznictwie. Dowodem na to są przeprowadzone badania na żołnierzach wracających z misji w Afganistanie. Palący żołnierze (po stresie pola walki) w farmakologicznych warunkach uspokajali się i wracali do zdrowia psychicznego. Tak samo trawka pomaga chorym na SM. Jednakże są to sprawy i tematy, które powinny być prowadzone indywidualnie i pod jurysdykcją lekarzy, w ograniczeniu prawa.
Mógłby o tym wszystkim napisać jeszcze więcej, ale nie pora na to!
Tak! Jestem przeciwnikiem narkotyków. Uważam, iż trawka uzależnia, na równi z innymi narkotykami. Na marginesie. Ba, czasem szczególnie w Holandii doprawiana jest innymi dodatkami, a przez to wiele osób może sięgnąć po kolejne narkotyki. Takie są fakty - koniec dygresji.
Box Brown ośmiesza i oczernia w tym komiksie przeciwników zdelegalizowania marihuany. Stawia się po jednej stronie sporu, a mi ta jego jednostronność nie podoba się, nawet pomimo próby neutralnego zakończenia, niczym z motywu skeczu Monty Pythona.
Box Brown przywołuje prawdziwie, w tym głupie, dziwaczne argumenty - tych przeciwników trawki, a jednocześnie, po drugiej stronie - nie wyjaśnia maksymalnie niebezpieczeństwa, czyli uzależnienia narkotykiem.
Określa wady argumentów przeciwników, którzy wiadomym jest, iż czasem dla polityki i wybicia się, to podpinali się pod zwolenników delegalizacji, a bagatelizuje sprawę. W taki sposób stawia się tylko po jednej stronie sporu i tworzy obraz wojny z „biednym” narkotykiem, a jakim jest gandzia, a przecież za tym wszystkim niejednokrotnie stoją mafie i nieszczęścia ludzi. Ba nawet gdyby trawka była legalna, to nadal zarabialiby na niej dilerzy, politycy i baroni narcos. Czy ten zwykły uzależniony człowiek to nie miałby „przerąbane”?
Na koniec zadam przewrotnie pytanie. Jak wyglądałby świat z nieograniczonym dostępem do trawki, gdy wszyscy byliby napaleni, opaleni i palili codziennie trawkę? Czy taki świat byłby odpowiedzialny? Odpowiem. Jestem w stanie wyobrazić sobie odpowiedzialnych zawodowo ludzi, którzy po zażyciu mieli bardzo często na wszystko „wywalone”. Cytuje: „Zaraz zdarzę, zrobi się i luzik muszę dokończyć skręta. Spokojnie panie bracie i siostro, weź sobie macha.”! Uf... Nie chciałbym w takim świecie żyć. Dobrze, że trawka jest zdelegalizowana i tylko dostępna w szczególnych przypadkach medycznych.
Podsumowując! Box Brown stawia się po jednej stronie sporu, czyli zwolenników marihuany, ale także tłumaczy historycznie dzieje trawki i z jakiego powodu stała się nielegalna.
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
09.04.2020, 13:02 |
ZIELE UZDROWIENIEM NARODU
„Ziele dobre na każdą chorobę. Ziele dobre na chorą głowę. Ziele dobre na gruźlicę. Ziele dobre na nerwicę. (…) Ziele uzdrowieniem narodu” – śpiewał w latach 80. XX wieku legendarny zespół Izrael. A dziś ziele staje się bohaterem komiksu „Trawka. Jak zdelegalizowano marihuanę”.
Nikt nie słyszał o zielu? Nikt nie używał? :) Akurat… Mimo tego do dziś pozostaje nielegalną używką, za posiadanie której są odpowiednie paragrafy. Chore? Chore. Ale w takich czasach żyjemy, że legalne są alkohol czy tytoń, a marihuana – nawet ta medyczna – pozostaje na cenzurowanym. Z jakich powodów ją zdelegalizowano? Jakie były przyczyny, by konopie indyjskie stały się złem? Drogę tę postanowił prześledzić Box Brown. Postanowił wejść do świata „ziela”, wrócić do jego początków, a wnioski przedstawić w formie opowieści rysunkowej. Nie powiem, byłem jej ciekaw.
Skąd się bierze strach przed marihuaną? Z niewiedzy i z powtarzanych przez dekady fałszywych powodów, z których trafiła na cenzurowane. Z chęci wykazania się przez kilka osób w Stanach Zjednoczonych. Z przeforsowania do świadomości mas, że wywołuje furie, doprowadza do zabójstw. Z kłamstw przekazywanych z pokolenia na pokolenie o Meksykanach, którzy dzięki niej wykorzystywali białe kobiety. Z historii o szaleństwie, do jakiego podobno doprowadza. Choć wyniki prowadzonych badań mówiły zupełnie coś innego. Zbudowanie demona jednak powiodło się. Marihuana stała się właśnie wcielonym diabłem. A tymczasem istniały powody, by stała się nie tylko lekiem, ale i legalną używką, która bywa „stosowana rekreacyjnie, czy do pobudzania kreatywności lub zyskania nowej perspektywy”. Przegrała jednak – i ciągle przegrywa – z politycznymi decydentami.
Komiks Boxa Browna przedstawia argumenty „za” legalizacją, zestawiając je z brakiem argumentów polityków „za” wprowadzeniem prohibicji. Wystarczyły jednak populistyczne hasła, podchwytywane przez media, które stanowiły oręż w walce z konopiami w Ameryce lat 20. i 30. XX wieku. Hasła powielane również po wojnie. Propagandowy wydźwięk spróbował – w udany sposób – uchwycić autor na swych planszach. Zgeometryzowane obrazki z miast, szczerzące zęby postaci polityków rozgrywających swoje gierki oraz nałożony na plansze raster sprawiają, że kadry wyglądają jak plakaty propagandowe właśnie.
Prócz samej opowieści o tym „jak zdelegalizowano marihuanę” Brown opowiada o tym skąd w ogóle konopie się wzięły. Przypomina też o ich miejscu w religiach. Zaskakująco mało miejsca poświęca tylko latom kiedy w Stanach Zjednoczonych do głosu doszła społeczność hippisowska. Za to zauważa, że konopie pomagały w uśmierzaniu bólu wielu osobom chorym na AIDS.
„Trawka. Jak zdelegalizowano marihuanę” jest kolejną „biografią” w ofercie Marginesów. Cudzysłów został przeze mnie użyty specjalnie, bo tym razem biografia to wyjątkową. Poświęcona nie jednej osobie, ale zjawisku. Zjawisku, o którym każdy wie, każdy słyszał, a i wielu miało z nim styczność. Tylko albo o tym głośno nie mówi, albo wspomina wyłącznie w swoim towarzystwie. Może czas to przełamać? Wszak „nigdy nie istniał powód, by jej zakazywać”…
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
P.S. A oglądaliście kiedyś "Powrót Jedi" w 3D? :)
|
autor recenzji:
Mamoń
05.04.2020, 21:06 |