ŻYWOT KOMIKSIARZA
Frederik Peeters wraca z historią, którą możemy uznać za swoistą kontynuację "Niebieskich pigułek". Na kartach komiksu "Oleg" - choć pod przykrywką tytułowego bohatera - opowiada o sobie i swoich bliskich.
Oleg - twórca komiksów, który próbuje sklecić właśnie bazę do nowego scenariusza - to przecież alterego autora. To dokładnie ta sama postać, z którą wędrowaliśmy przez plansze "Niebieskich pigułek". Od prawie dwudziestu lat jest z komiksową Alix - ówczesną dziewczynę, która walczyła z wirusem hiv. W "Olegu" Peeters skupia uwagę na sobie. Odkrywa swe słabe i mocne strony. Pokazuje co lubi robić, a co go wkurza. Olega widzimy więc w tak banalnych momentach, kiedy jeździ na rowerze, pływa, spaceruje z najbliższymi po lesie czy pracuje w ogrodzie miejskim. Kiedy rozmawia z córką Eleną, kiedy budzi się późnym rankiem. Czy też gdy odsłuchuje automatyczną sekretarkę, bo komórki stara się nie używać, podobnie jak instagramu czy twittera.
"Oleg" jest komiksem o artyście na twórczym zakręcie. O komiksiarzu, którego pomysły powoli wyczerpują się. Który potrzebuje silnej inspiracji, by z robotą ruszyć do przodu. Tymczasem musi odbębniać kolejne spotkania z czytelnikami, odwiedzać ksiegarnie i festiwale. I dłubać. Przesiadywanie w pracowni nad stołem porównuje do pobytu w kotłowni statku. Spędzony w niej czas odmierza przesuwający się po podłodze cień. Kolejne próby komiksowe jakie podejmuje kończy szkicami, pojedynczymi planszami, o których rozmawia z Alix.
Peeters w "Olegu" łapie momenty ze swojego życia. Przedstawia spotkanych ludzi, prezentuje odwiedzane miejsca - miasta, galerie sztuki, podłe hotele. Sceny związane z komiksowem przeplata ze scenami z życia prywatnego. Rozmowami z córką choćby o jej znajomych ze szkoły. Z żoną na temat kolejnych projektów komiksowych. Z rodzicami o podróżach i ekologii. To tak naprawdę pamiętnik graficzny z pewnego wycinka życia z nielicznymi, surrealistycznymi wstawkami - obrazami snów, wizji będących efektem ciągłych poszukiwań komiksowej formy.
Kopniakiem okazuje się być nagle choroba Alix. Tak, jak w "Niebieskich pigułkach" fabułą krążyła wokół hiv, tak w "Olegu" przełamanie następuje gdy u Alix lekarze diagnizują przebyty udar a później odkrywają kolejne komplikacje kardiologiczne. Wydarzenie to Peeters przyrównuje do katastrofy kolejowej czy oderwania kawałka lodowca z pokrywy Antarktydy. Życiowy dramat sprawia, że zaczyna filtrować napływające myśli. Zaczyna opisywać i rysować to, co najważniejsze. Zdradza, że na planszy w końcu pojawia się świetna kreska, dobra czerń. Pojawia się też konkretne zlecenie na rysunkową fuchę. Dodatkowo w jego głowie świta myśl, by w komiks ubrać to, co dzieje się u niego, Alix i Eleny. By stworzyć album zatytułowany po prostu "Oleg".
Wszak najlepsze scenariusze pisze samo życie...
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
29.06.2021, 21:47 |