STANY ZJEDNOCZONE KONTRA BLISKI WSCHÓD
Osama Bin Laden na okładce zdradza na czym skupiają się autorzy w trzeciej odsłonie komiksu "Najlepsi wrogowie". Ale tom poświęcony latom 1984-2013 nie traktuje jedynie o Al Kaidzie.
Dla przypomnienia. Historię konfliktów między Ameryką a Bliskim Wschodem zaczęliśmy poznawać w latach 80. XVIII wieku. Jean-Pierre Filu w swym scenariuszu (rozbitym na trzy tomy, pierwszy objął okres od roku 1783 do 1953, drugi od 1953 do 1983, w trzecim konktynuuje fabułę dopowiadając historię do roku 2013) przybliża podłoże odwiecznych waśni, wojenek i konfliktów. Jego opowieść przypomina depesze agencyjne. Szybko mknie do przodu, zahaczając o poszczególne wątki, poszczególne momenty zwrotne. Tak, by nie zanudzić czytelnika akademickością, datami i nazwiskami.
I zasady tej trzyma się kurczowo przez cały cykl. A w trzecim tomie przypomina amerykańskich prezydentów - Clintona, Busha, Obamę, którzy żonglowali sobie nastrojami na Bliskim Wschodzie i rozgrywali na nim iście szachową partię. Po drugiej stronie szachownicy z kolei ustawia m.in armię Bin Ladena, Husseina oraz przywódców palestyńskich. Z jednej strony można poczuć niedosyt, że przez konflikty "przelatujemy", bez szerszego podbicia faktami.
Z drugiej - mam wrażenie, że Filu - historyk i ekspert od Bliskiego Wschodu - wie, że faktami mógłby zanudzić. Wie też, że pierwsze skrzypce ma grać... David B. Autor, którego świat pokochał za "Rycerzy świętego Wita". I gra! W "Najlepszych wrogach" nie ma realizmu. Jest surrealizm i symbolizm. Jeśli mam wodzenie za nos, to dosłowne. Jeśli wejście do któregoś z państw, to takie w solidnych buciorach. Jeśli chowających się za arsenałem najemników, to rzeczywiście stoją za szpalerem rakiet. Jeśli porozumienia, to i splątane komiksowe dymki pokazujące wspólne stanowisko. Jeśłi trzęsącego Stanami przywódcę talibów - też unoszące się nad wieżowcami straszne duchy...
I właśnie te smaczki powodują, że "Najlepsi wrogowie" są czymś wiecej niż komiksem o konflikcie. Fakt, nie jest to seria poruszająca jak komiksy o współczesnych konfliktach, których autorami są Joe Sacco czy Igort. Ale i nie ma takiego założenia. Miało być skrótowo? Jest. Miało być narysowane w sposób przerysowany i symboliczny? Jest. A jeśli nie jest to fabularnie najlepszy komiks z rysunkami Davida B.? To nic. Czarno-białymi grafikami rysownik wymiata.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
16.11.2021, 22:23 |