W OBCEJ SKÓRZE. TYLKO PO CO?
O zakładaniu masek. O udawaniu kogoś innego - przed sobą i otoczeniem. O ukrywanej seksualności. O udawaniu... Komiks "Męska skóra" - choć osadzony w średniowiecznych klimatach - porusza jak najbardziej współczesne kwestie, które dla wielu wciąż pozostają tematem tabu.
Z pozoru to tylko przypowieść o rodzinie, w której znalazła się skóra pozwalajaca kobietom ukrywać swoje prawdziwe "ja" i odnajdywać się świecie mężczyzn. Przed zaślubinami z Giovannim wypróbowuje ją piękna Bianca, by poznać lepiej tego, z którym ma spędzić resztę żywota. Staje się młodzieńcem Lorenzo i rusza, by podpatrywać poczynania tego, który został jej wybrany przez rodziny. I odkrywa jego prawdziwą twarz. Faceta, który miast kobiet woli zadawać się z mężczyznami. Takimi jak... Lorenzo. Wtedy zaczynają pojawiać sie pytania. Kto jest prawdziwy - Bianca czy Lorenzo? Kiedy nie gra Giovanni? Gdy jest z Lorenzo, czy gdy ma udawać dobrego małżonka? Czy to Bianca zakłada skórę, czy też on zdejmuje swoją, nakładaną przed żoną, gdy ta zmienia się w mężczyznę?
Hubert (wł. Hubert Boulard) swej opowieści też nakłada maskę. Opowiada o dylematach współczesności osadzając je w średniowieczu. Mówi o małżeństwie jako transakcji handlowej, do której dodatkiem jest łóżko. Mówi o kobietach udających delikatniejsze niż są i mężczyznach udających brutali. O wierze, gdzie za dnia modlitwy kierowane są do Trójcy Świętej, nocą do Bachusa zaś w przypadku Mamony czas nie gra żadnej roli. Wydawać by się też mogło, że udawanie, nakładanie masek to już przeszłość. Właśnie średniowiecze. Tymczasem okazuje się, że średniowiecze w głowach staje się powodem zakłamania i trwania w nim.
Narysowane średniowiecze w wykonaniu Zanzima (wł. Frédéric Leutelier) to młode damy, ponure knajpy, ciemne zakamarki. To wiara w zabobony oraz krzyczący coraz głośniej duchowni, nawołujący do świętej inkwizycji. W klimacie tym pojawiają się łóżkowe sceny, seksualne podteksty. A wszystko w stonowanej kolorystyce. Z ozdobniki niczym z wiekowych ksiąg. Jak na przypowieść przystało.
"Męska skóra" z pewnością nie przełamie stereotypowego myślenia przeciętnych Polaków żyjących w latach 20. XXI wieku. Tych, na których LGBT i tęczowa flaga działają jak płachta na byka. Za to dla tych z otwartymi umysłami będzie ciekawą lekturą pokazującą, że o sprawach - dla wielu - trudnych, można mówić w niebanalny, artystyczny sposób. I że nie warto chować się w obcej skórze ale być sobą. I żyć w zgodzie z sobą.
Album wart poznania.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
21.10.2022, 21:41 |