KALINKA Z DOLINY
"Kalinka", czyli nowa seria dla czytelników w krótkich gatkach. Powiem, że przypomina cykl już znany w naszym kraju. O tym za chwilę.
Kalinka to mała dziewczynka, która z rodzicami opuszcza duże miasto i trafia na totalne odludzie. To tu jej mama ma arcyważną misję, by uratować kawałek świata od zagłady. Uratować ów kawałek świata przed inwazją ptaszydeł. Tylko, że to nie ptaszydła robią coś złego. One po prostu przylatują do miejsca, które świetnie znają od lat. Do dolinki, gdzie bytowały. Człowiek jednak popsuł dolinkę. Zbudował zaporę na rzece. Sprawił, że dolinka przestała być tą, którą znały ptaki. I mama Kalinki ma pomóc im w znalezieniu równie dobrego miejsca, by ich gatunek mógł przetrwać.
Zajęta konstruowaniem ptaka-robota, który wyprowadzi skrzydlate stworzenia w nowe, lepsze miejsce nie ma czasu dla młodej. Ta więc zaczyna penetrować dolinkę, zaczyna poznawać nowe miejsca i ludzi. Jak tajemniczą staruszkę z psami, od której dostaje sympatycznego czworonoga - Łysolka. Wiernego towarzysza zabaw. Doli i niedoli. Cudownego psiaka, z którym znajduje nawet wspólny język. Jak to możliwe? Wszystko za sprawą Dżina Parszywca - z tytułu pierwszego albumiku - który spełnić może trzy życzenia (i tylko trzy), ale przy tym może też nieźle namieszać.
"Kalinka" to komiks stworzony przez duet Karensac (pomysł i rysunki) oraz Thom Pico (rysunki). Jak wspomniałem na początku przypomina inną serię wydawaną w naszym kraju. Mam na myśli "Hildę" KLIK. Elementów wspólnych jest sporo - odludzie, tajemnicza kraina, dziewczyna z niezwykłym przyjacielem i klimat.
Jeśli więc Waszym młodym czytelnikom podpasowała "Hilda", "Kalinka" jest serią, którą też warto im podsunąć. Jej drugi tom "Gniew lisa" zapowiadany jest na jesień. A po nim pojawia się dwa kolejne: "Co za baran!" oraz "Koniec wszystkiego (i całej reszty)".
autor recenzji:
Mamoń
01.07.2023, 23:44 |