|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

259
Bibliomulica z Kordoby [2024]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 107,91 zł!
tytuł:
Bibliomulica z Kordoby
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
205 x 275 mm
rodzaj papieru:
offsetowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
268
wydawca polski / rok wydania:
wydawca oryginału:
cena:
119,90 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:

KSIĘGI FIGI NIEWARTE

Po części autentyczna, po części wymyślona opowieść o Taridzie – opiekunie księgiozboru z Kordoby, który próbuje ocalić choć część bezcennych dzieł piśmiennictwa.

Po części autentyczna, gdyż „Bibliomulica z Kordoby” osadzona jest w konkretnym miejscu i konkretnym czasie. Zaczyna się w roku 976, w tytułowej Kordobie. W czasach, gdy po śmierci kalifa Al-Hakima II na tronie zasiada Hiszam II. Ale że ma zaledwie 11 lat władzę de facto sprawuje wezyr Muhammad Amir. Kiedy ma dojść do spalenia największej biblioteki świata, czyli księgozbioru z Kordoby właśnie, na scenę wchodzą postaci stworzone już przez autorów komiksu. To Tarid, opiekun biblioteki. To jego pomocnica – kopistka Lubna. I wreszcie wracający po latach do Kordoby niejaki Marvan, najgorszy uczeń, jakiego kiedykolwiek miał Tarid.

Zadaniem trójki – wspieranej przez upartą i chadzającą własnymi ścieżkami mulicę – jest ocalenie choć części z książek. Na pomysł wpada Tarid, który nie może pogodzić sie z tym, że z chwilę wszystko pójdzie z dymem. Te wszystkie traktaty, rozprawy na temat świata, genezy czy filozofii. Wszystko pójdzie z dymem, jako godne pogardy słowo w radykalizującym się kalifacie Kordoby…

Taki jest punkt wyjścia w fabule jaką napisał Wilfrid Lupano (m.in. seria „Azymut” czy album „Wszędzie biały” KLIK). Dalej wpuszcza bohaterów w wir szalonych przygód. Balansują w nich między życiem, a śmiercią. I kiedy wydaje się, że koniec jest bliski (no bo za chwilę mogą wpaść w ręce szukających ich wojaków), umiejętnie lawirują, by wyjść z opresji. Gdy próbują znaleźć coś do jedzenia, wydaje się, że mają do zaoferowania jedynie księgi figi niewarte. Ale po lepszym przyjrzeniu się ich okładkom, okazuje się, że dobre słowa zostały dobrze oprawione i – co ważniejsze – ozdobione. A to pomaga znowuż wyjść z opresji. I tylko księgi z każdą kolejną planszą komiksu cierpią coraz bardziej. Nie dość, że muszą znosić kaprysy mulicy, to jeszcze w pewnej chwili stają się kartą przetargową w róznych dyskusjach.

W fabule nie brakuje dysput o zapisach z ksiąg. Np. o tym, że „na początku człowiek był rybą”. Nie brakuje pięknych przypowieści, ale też opowieści o zwierzętach (wszak księga o nich jest jednym z prowodyrów fabuły) i Kordobie. Nie brakuje humoru (w pewnym momencie fabuła staje się istną komedią omyłek), awanturniczych epizodów. Ale nie brakuje też historii tragicznych, z historią Tarida na czele. Mamy też co nieco o kaligrafii, atramencie, ornamentach i zapiskach na marginesach stron. Bo to komiks, w którym papier rzeczywiście odgrywa ważną rolę.

Ilustrujący „Bibliomulicę z Kordoby” Leonard Chemineau balansuje gdzieś między humorem, a półrelizmem. Kiedy trzeba, włącza w plansze orientalizm, z jakiego i dziś znana jest Kordoba. Niejako „odpala” moduł z napisem „kalifat" i podróżuje w czasie, do X stulecia. A kiedy wychodzi poza Kordobę (i pałac Madinat Al-Zahra) ciśnie plansze na totalnym luzie, pokazując bohaterów przemierzających spaloną słońcem Andaluzję.

„Bibliomulica z Kordoby” czasowo wychodzi fabularnie poza kalifat. W komiksie nie brakuje późniejszego palenia książek – palenia Talmudu, palenia Koranu, ale też ksiąg Majów czy publikacji autorów, którzy byli na cenzurowanym w III Rzeszy. Nie brakuje też współczesnych nam zniszczeń, jak biblioteki bagdadzkiej, która ucierpiała w wyniki nalutów amerykańskich.

Jak wspomniałem, osadzony mocno w historii komiks duetu Lupano/Chemineau nie jest tą historią obciążony. To poniekąd rzecz podobna do „Kota rabina”, „Sokratesa półpsa”, gdzie wiara czy historia są punktami wyjście do prowadzenia narracji. Dlatego też to komiks i dla tych, którzy w historii siedzą, i dla tych,którzy po prostu lubią solidne, awanturnicze fabuły. W tym przypadku z historycznym dodatkiem, który w żadnym wypadku nie jest balastem.

autor recenzji:
Mamoń
12.05.2024, 00:27

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1091]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5044110
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5044110