KIEDY PANORAMIX SPOTYKA IDEFIXA…
No i mamy pełnometrażówkę z Idefixem. I to jaką! „Idefix i druid” to 60-planszowa historia o pierwszym spotkaniu dzielnego psiaka z samym Panoramixem.
Doszło do niego w roku 52 Przed Narodzeniem Chrystusa, kiedy cała Lutecja – czyli osada z początków Paryża - zajęta jest przez Rzymian. Oczywiście, że nie do końca cała. Mała garstka „Nieugiętych” pod wodzą Idefixa wciąż stawia opór generałowi Labienusowi, który próbuje zaprowadzić nowe porządki w mieście. „Nieugiętych”, których drogi w tym albumiku krzyżują się z drogami Panoramixa i jego dobrego kumpla Amnezixa. Cóż Panoramix robi w Lutecji? Otóż chce tylko kupić nowy sierp u niejakiego Amerixa, kuzyna Obelixa (znacie gościa?) z Armoryki.
Sierp, Lutecja… Skąd my to znamy? Nawiązań do głównej serii o Asterixie w albumie jest więcej. Magiczny napój jest? Jest! Choć nie taki, o jakim myślicie. Arena, gdzie przyjdzie walczyć na śmierć i życie jest? Jest! Wróżbita - dobrze czytacie, TEN wróżbita - jest? Jest! Wątek miłosny jest? Ba, jest! Słowne zabawy na temat motywów dobrze znanych z serii o Asterixie i Obelixie są? Zależy jakie. Np. te o trafiających w gębę latających rybach są!
A ogólnie – jest śmiesznie? Jest śmiesznie. Znacznie częściej niż tylko wtedy, gdy na scenę wchodzi „zespół bardów objeżdżających Galię z koncertem kociej muzyki i psich pląsów”… Słowem – Matthieu Choquet (scenariusz) i Philippe Fenech dają radę w długiej fabule. Przypomnę bowiem, że na poprzednie albumiki serii „Idefix i Nieugięci” składało się po kilka krótkich fabułek. A kolejnego Idefixa powoli można wypatrywać. Jego zapowiedź już dostaliśmy. A będzie to tym razem „Świetlisty las”. Nie wiem jak Wy, ja po albumie "Idefix i druid" czekam na więcej. Ale też czekam z nadzieją, że poziom nie klapnie. Nagle.
autor recenzji:
Mamoń
09.11.2024, 00:15 |