GDZIE JEST TWO FACE?
„Długie Halloween” duetu Jeph Loeb (scenariusz) / Tim Sale (rysunki) uznawany jest za jeden z najważniejszych komiksów o Batmanie. Stawiany jest obok „Zabójczego żartu” Alana Moore i Briana Bollanda, „Powrotu Mrocznego Rycerza” Franka Millera, „Roku pierwszego” Millera i Davida Muzzucchellego, „Azylu Arkham” Granta Morrisona i Dave’a McKeana. Trudno więc dziwić się, że powstała jego kontynuacja zatytułowana „Mroczne zwycięstwo”.
Do lektury „Mrocznego zwycięstwa” trzeba zasiać po „Długim Halloween” KLIK. To bowiem kontynuacja, rozwijająca wątki, dopowiadająca co było dalej. Przedstawiająca kolejne dochodzenie. Ma na celu odkryć mordercę policjantów z Gotham, przy których ktoś zostawia karteczkę z grą w „szubienicę”. Pokazująca następne zmagania Batmana, Jima Gordona i nowej pani prokurator Janice Porter. Ta ostatnia to nowa postać, objęła stanowisko po tym, gdy Harvey Dent „przeistoczył się” w Two Face i prowadzi już wyłącnie demoniczne sprawy.
W fabule pojawia się przelotnie Catwoman. Objawia się… Robin. W komiksie nie może zabraknąć największych antagonistów. Są więc wypuszczeni z Arkham (który to już raz?) Joker, Pingwin, Riddler, Mr Freeze czy Poison Ivy. To jednak role epizodyczne. Żadna z tych postaci nie pozostaje dłużej na firmamencie. Tak, jakby musieli po prostu zostać odhaczeni w kolejnej, batmańskiej rozgrywce. Znacznie ważniejsi są Two Face (tylko gdzie on się podziewa?) i członkowie mafijnej rodziny Carmine Falcone.
Joeph Loeb wyciągnął z fabuły co się dało. Ale nie da się ukryć, że to „Długie Halloween” są tą historią, którą wyniósł „gacka” na szczyt. „Mroczne zwycięstwo” to suplement. Równie solidny pod względem objętości - to trzynaście rozdziałów – ale jednak suplement, który przeczytać można, ale równie dobrze można pozostać przy fabule historii zsadniczej. Inaczej jest z grafikami. Te wciąż podziwia się z przyjemnością. Tim Sale miał jednak "prostszą" robotę. Musiał „tylko” narysować wizję Loeba. I zilustrował w taki sam sposób, jak halloweenową opowieść. Ekspresyjnie, z rozmachem. Osadzając większość scen w mroku. Nie trzymając się ciasnego kadrowania, ale pozwalając sobie na duże ramki. Dodatkowo – jak na wydanie w ramch „DC Deluxe” przystało – mamy jeszcze trochę szkiców i okładkowych próbek mistrza.
Duet twórzzy Loeb/Sale uchodzi za ten, który rewolucjonizował światy i DC i Marvela. To im zawdzięczamy – prócz „Długiego Halloween” – takie komiksy jak „Spiderman. Niebieski”, „Daredevil. Żółty” czy „Hulk. Szary”. Oni też stworzyli komiks „Catwoman. Rzymskie wakacje”. I właśnie ta kolejna próbka ich talentu zostanie zaprezentowana w następnym tomie kolekcji „DC Deluxe”. Jej zapowiedź już się pojawiła. Czytaliście? Przyznaję, ja nie. Dlatego z ciekawością sięgnę licząc na coś świeżego.
autor recenzji:
Mamoń
28.11.2024, 11:44 |