|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

1511
Tom Clancy`s Splinter Cell - Echoes [2013]
tytuł:
Tom Clancy`s Splinter Cell - Echoes
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
170 x 260 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
96
wydawca polski / rok wydania:
wydawca oryginału:
cena:
0,00 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:
Zacznijmy od tego, że nie jest to samodzielny komiks. Nie da się go kupić w księgarni lub Empiku, ani wypożyczyć w miejskiej bibliotece, nie przyniosą go bociany, kangury też nie wyjmą z kieszeni obdarowując nim na ulicy wraz z kolejną ulotką o "trzech latach nauki zupełnie za darmo". By go zdobyć, należy zaopatrzyć się w najnowszą grę z serii Tom Clancy's Splinter Cell, tym razem z podtytułem "Blacklist", a ściślej rzecz biorąc w jedną z dwóch edycji kolekcjonerskich tej gry. Jest to więc kolejny po niedawnym "Tomb Raider - Początek" przykład supportowania jednego rodzaju mediów przez drugie, a znając życie pewnie nie ostatni. Niezorientowanym pośpieszę z wyjaśnieniem, że historia serii Splinter Cell sięga roku 2002, kiedy to miała miejsce premiera pierwszej części przełomowej jak na tamte czasy gry z gatunku stealth action (po polsku: zabij i nie daj się złapać), a obecna to już szósta odsłona z kolei. Po drodze pojawiło się jeszcze kilka grywalnych produkcji na konsole przenośne i telefony komórkowe oraz kilka książek, w planach jest też wysokobudżetowy film.

Jak widać jest to więc materiał mocny, chętnie eksploatowany przez wszelkiej maści twórców. Dodać przy tym należy, że nazwisko Toma Clancy'ego sygnujące ów produkty jak zawsze gwarantuje niezłe political fiction i sporo akcji z globalnymi spiskami w tle. Jednak jego największą gwiazdą jest Sam Fisher - komandos z Trzeciego Eszelonu, fikcyjnej super tajnej komórki antyterrorystycznej amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, wysyłany w pojedynkę do akcji, które mogą wykonać albo tysiące, albo tylko on sam. Działa w cieniu, jego wrogiem są światła, stroni od wejść "na Rambo", a najlepiej się bawi, gdy ma w ręku nóż do skrytego podrzynania gardeł. To prawdziwy twardziel jak się patrzy, nic więc dziwnego, że w końcu zaatakował także dziewiątą sztukę.

Tym razem jednak nie wypełzł z cienia. Wydała go oficyna wspierająca głównonurtowe produkty ze świata gier firmy Ubisoft - Ubisoft Entertainment, a oddając ukłon w kierunku graczy na okładkę wrzucono to co od zawsze było wizytówką serii. To coś dla niewtajemniczonych będzie tylko stertą ciemnych plam i trzema jasnozielonymi bez ładu "chlapniętymi" przez jakiegoś szalonego artystę, ale cała reszta od razu wie o co chodzi. W końcu trzy charakterystyczne światła gogli noktowizyjnych i skryta w mroku twarz towarzyszy miłośnikom gry od jedenastu lat i jest tym samym dla serii, czym dla filmowego Rocky'ego bokserki w barwach narodowych Stanów Zjednoczonych. A to nie jedyne nawiązanie do cyklu gier. Osią fabularną są tu jak zwykle ataki terrorystyczne dokonywane w różnych częściach globu przez nawiedzonych oponentów demokracji, którym nie potrafią sprostać żadne z oficjalnie istniejących służb specjalnych. Dlatego ktoś przypomina sobie o eks-komandosie, zniesmaczonym służbą dla skorumpowanych agencji wywiadowczych, przytłoczonym wydarzeniami z przeszłości, mającym na swoim sumieniu śmierć przyjaciela dokonaną w wyższym celu, próbującym ułożyć sobie życie z córką, w której tragiczną śmierć do niedawna wierzył. Wydarzenia te gracze znają z multimedialnych eskapad, dla czytelników muszą tu wystarczyć liczne retrospekcje wyjaśniające po części zgorzkniałość Sama i jego negatywny stosunek do współpracy z nowo tworzącą się agendą - Czwartym Eszelonem. Próżno jednak w warstwie fabularnej szukać nadmiernej dramaturgii. Komiks to zwykły "akcyjniak" - owszem, sporo tu gadania, teoretyzowania, rozpracowywania, jednak wszystko sprowadza się do jednego - Sam zakłada w końcu hightechowe gogle i robi czystkę wśród niemilców. Nie na tyle jednak definitywną, by nie było dalszej części. Ta jest, i owszem, stanowi ją właśnie najnowsza odsłona gry, gdzie powalczyć o demokrację możemy już bardziej bezpośrednio.

Ten unikatowy, jeśli brać pod uwagę sposób dystrybucji, album zmajstrowało dwóch sprawnie posługujących się językiem komiksu amerykańskich twórców - scenarzysta Nathan Edmondson i rysownik Marc Laming, obydwaj mający na swoim koncie pracę dla największych, czyli Marvela, DC i Image Comics. Ten pierwszy zasłynął najbardziej jako autor szpiegowskiej mini-serii "Who is Jake Ellis?" (Image Comics), drugi głównie jako autor rysunków wojennego cyklu "The Activity" (Image Comics) oraz "Exile on the Planet of the Apes" (Boom! Studios). Wizualnie to typowa amerykańszczyzna bez wodotrysków. Widać tu realistyczny, sprawdzony w boju sznyt wypełniony mroczną kolorystyką podkreślającą powagę prezentowanego tematu, nie ma wirtuozerii, niepotrzebnego szpanu malarskimi zdolnościami. Fabularnie to zgrabna sensacja, nie jakaś szczególnie wybitna, ale raczej rzemieślnicza, od razu nastawiona na kontynuację, co jednak jest oczywiste, skoro komiks powstał z zamiarem dołączania go do edycji kolekcjonerskiej gry, która od samego początku była w tym zestawieniu medium numer jeden.

I właśnie słowo "rzemieślniczy" wydaje się w przypadku rysunkowych poczynań Sama Fishera najbardziej adekwatne. Komiksy można bowiem z grubsza podzielić na dwie kategorie. Są takie, które mają ambicje aspirować na wiekopomne dzieła stawiające ich twórców obok największych klasyków literatury, są też komiksy będące rzemieślniczą robótką zdolnych autorów, przelewających swe pomysły na papier w ramach przygody i ciekawego sposobu na życie. Rzeźbione nie z brązu, a odlewane jakby z gipsowych form, nie mające wzbudzać wielkich emocji, a po prostu być i cieszyć. I taki jest właśnie "Tom Clancy's Splinter Cell: Echoes". Pełny akcji, twardzielskich odzywek, afer spiskowych i grupy przyjaciół mających nadzieję coś na tym świecie jeszcze zmienić. Tak więc na swój skromny sposób jest to coś co może i zapewne spodoba się męskiej części odbiorców.

Edytorsko album to pierwsza klasa - wydany na dobrej jakości kredowym papierze od razu kojarzy się z komiksowymi edycjami wydawnictw Mucha Comics czy ś.p. Mandragora. Jedynym mankamentem polskiej wersji jest brak polskiego tłumaczenia zarówno w przedmowie, notkach biograficznych twórców i wszystkim innym co nie jest dymkami komiksu. Na nasz rodzimy język przetłumaczono tylko komiksowe plansze, zapominając że w obecnych czasach albumy zaopatrywane są też w nadającą uroku otoczkę w postaci rozmaitych tekstów im towarzyszących. W przyszłości warto o tym pamiętać.
autor recenzji:
BroosLi
29.08.2013, 15:51

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1088]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5039414
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5039414