Toma Browne, byłego dobosza z 71. Pułku Strzelców Szkockich pod dowództwem generała Williama Carra Beresforda, poznajemy jako wiekowego, stuletniego starca. Starca, który doskonale pamięta inwazję Brytyjczyków na Buenos Aires z początków XIX wieku.
Choć lepszym sformułowaniem byłoby, że pamięta inwazję i pewną kobietę. Molly Malone, pochodzącą z Dublina handlarkę ryb, która u wybrzeży Nowego Świata zarabia na życie swym ciałem. Historię Toma i Molly opisuje album „El Gaucho”, który właśnie doczekał się wznowienia w ramach serii „Mistrzowie komiksu”. A jest to album nie byle jaki. Scenarzysta – Hugo Pratt awanturniczo-historyczną opowieść osadził w konkretnym miejscu (należącym do Hiszpanii Wicekrólestwie La Platy, czyli dzisiejszej Argentynie) i czasie (XIX stuleciu, w którym nie brakowało walk o strefy wpływów w Ameryce Południowej, ale też prób wywalczenia niepodległości przez skolonializowane państwa). Doprawił ją dodatkowo pewną dawką erotyki (kobiety, choćby już na okładce, pokazują „to i owo”).
Całość wyrysował Milo Manara (przez wielu zwany wręcz mistrzem komiksu erotycznego) – artysta, który nigdy nie schodzi poniżej poziomu. Kadry zachwycają więc dbałością o szczegóły (wycyzelowane mundury Brytyjczyków czy sukienki kobiet okrętowych) oraz kolorystyką („El Gaucho” utrzymany w przybrudzonej tonacji, którą rozbijają głównie barwne stroje).
Kto czytał inny album tego duetu „Indiańskie lato” nie zawiedzie się i tym razem. Kto do tej pory z dokonaniami Manary (i Pratta) nie miał jeszcze do czynienia, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości. A „El Gaucho” jest świetnym do tego pretekstem. Polskie wydanie komiksu okraszono dodatkowo m.in. fragmentami ze szkicownika scenarzysty i kilkoma grafikami Manary.
I jeszcze jedno. „El Gaucho” to jeden z tych komiksów, które lepiej trzymać na wyższych półkach książkowego regału.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.