POCZĄTEK KACZEK
Dużo już było niezwykłych i wyróżniających się tomów „Kaczogrodu”. Tomy z najlepszymi opowieściami, tomy z historiami najbardziej przełomowymi, tom z debiutem Sknerusa… Teraz nadszedł czas na jeszcze jeden, wyróżniający się album – album z pierwszymi komiksami Barksa zrobionymi dla Disneya w latach 40. I chociaż nie są to komiksy tak dobre, jak te z dotychczas znanych części i więcej w nich naiwności, zabawa wciąż jest znakomita i warta polecenia absolutnie każdemu.
Poznajcie disnejowskie kaczki. Donald ma wiecznie pecha, do tego opiekuje się psotnymi siostrzeńcami. Ale potrafi też wpakować się w nie lada przygodę. Tak jest, kiedy znajduje stara mapę i w towarzystwie Hyzia, Dyzia i Zyzia oraz papugi rusza w podróż. Celem jest piracki skarb. Problem w tym, że dybie na niego także Czarny Piotruś. Potem dostajemy historię, gdzie Hyzio… znika, a krewni muszą go ocalić, co rzuca ich w podróż aż do Egiptu! Do tego w innych historiach pojawi się tresowana małpa, poznamy zatargi Donalda z sąsiadem Jonesem czy… najdłuższy skok narciarski w historii! Gotowi?
Barks w tworzenie opowieść o disnejowskich kaczkach zaangażował się w latach 30. XX wieku, kiedy to zaczął pomagać przy scenariuszach filmów z tymi bohaterami. Komiksami zajął się właściwie na przełomie 1942 i 1943 roku i tak zaczęła się jego kariera, która trwała aż do roku 1966. Przez ten czas odmienił przygody Kaczek, wymyślił wiele legendarnych dziś postaci w tym Sknerusa McKwacza i stworzył całe mnóstwo opowieści, które inspirowały kolejne pokolenia twórców, tak komiksowych (Don Rosa), jak i nawet filmowych (Spielberg, Lucas). A wszystko zaczęło się od historii zawartych w tym tomie.
Jak już wspominałem na wstępie, te opowieści nie są jeszcze tak rewelacyjne, jak późniejsze. Dużo w nich naleciałości rodem z wczesnych filmów Disneya, a zatem humor jest tu bardziej typowy, prosty, często slapstickowy. Barks dopiero wypracowuje swój styl, kształtuje postacie, ale i samego siebie, jako artystę. Nadal jednak ma wyczucie, ma talent i pamięta, że opowieści nie mogą być ani za grzeczne, chociaż powinny nieść ze sobą przesłanie, ani zbyt mocne.
W efekcie dostajemy kawał dobrego komiksu dla całej rodziny. Jeszcze nie wybitnego, jeszcze nie przełomowego, ale stanowiącego zapowiedź najlepszych opowieści Barksa, jego przyszłych pomysłów i autorskiej estetyki. Bardzo dobrze narysowany i rewelacyjnie wydany, jak poprzednie tomy stanowi rzecz absolutnie wartą polecenia każdemu miłośnikowi dobrych, ponadczasowych opowieści graficznych pełnych humoru, przygód i akcji.
wkp, 27.04.2022, 06:17