ARTYSTKA WYZWOLONA
Wydawnictwo Marginesy wraca z kolejną komiksową biografią. Po przedstawieniu dziejów m.in. Eileen Grey czy Charlesa Darwina nadszedł czas na album poświęcony Tamarze Łempickiej. I właściwie można powiedzieć o nim w zasadzie jedno – jeśli podobały się Wam poprzednie komiksy tego typu od wydawcy, ten też przypadnie Wam do gustu, bo i wykonaniem, i jakością bardzo jest do nich zbliżony.
Poznajcie Tamarę Łempicką, urodzoną w Polsce malarkę, która stała się czołowa przedstawicielką stylu art deco.
Lata 20. XX wieku, Paryż Łempicka, otwarta biseksualistka, kobieta wyzwolona i prowokacyjna, jest jedną z gwiazd bohemy. Ze sprzedaży swoich obrazów jest w stanie utrzymać swoją rodzinę. Jej nocny styl życia, ciągłe szukanie inspiracji, modelów i modelek sprzyja niewielkim romansom, co oczywiście nie podoba się jej mężowi. Jednakże ze względu na swój status, kobieta uparcie obstaje przy swoim, co wywołuje liczne kłótnie. Do czego one doprowadzą?
„Tamara Łempicka” to typowa komiksowa biografia. Dobrze wykonana – trudno mieć na tym polu jakiekolwiek zarzuty – jednak nie wyróżniająca się na tle podobnych opowieści. Virginie Greiner i Daphné Collignon snują tu skondensowaną do standardowych niespełna pięćdziesięciu plansz opowieść o życiu, czasach i twórczości tytułowej bohaterki, uzupełnionych o dodatek w postaci rysu historycznego, w którym możemy podziwiać kilka obrazów Łempickiej. Czyli w skrócie to, co być powinno. Jeśli chodzi o sam scenariusz, to dostajemy to opowieść o życiu artystki snutą przez pryzmat fragmentu jej biografii. Lekką i prostą w odbiorze, choć jednocześnie ze względu na sporą ilość dialogów, treściwą. Autorkom udało się dobrze oddać realia tamtych czasów i klimat środowiska i miejsc w jakich Łempicka bywała. Jednocześnie nie przynudzają i w ciekawy sposób opowiadają o wszystkim, co chcą nam przekazać. Nie ma tu wielkiej dynamiki, akcja jest spokojna, ale za to postacie zostały nieźle nakreślone. Samej Tamary co prawda nie zdołałem polubić, ale za to dałem się wciągnąć w opowieść o niej, a to liczy się najbardziej.
I trafiła do mnie ta szata graficzna. Choć uproszczona, utrzymana została w estetyce prac Łempickiej, co daje ciekawy efekt. Stonowana kolorystyka dobrze go dopełnia, a świetne wydanie – duży format, twarda oprawa, dobry papier kredowy – pozwalają lepiej cieszyć się całością. Miłośnikom Tamary Łempickiej i sztuki polecam całość z czystym sercem, będą zadowoleni. I to nawet bardzo.
wkp, 02.12.2019, 07:05