KULWA TWOJA NAĆ
Co robi Guy Delisle, gdy jego córka Alice przychodzi któregoś dnia i puszcza pod nosem słowo "kulwa"? Wyjaśnia jej, że źle je wymawia. Przecież nie ma takiego słowa jak "kulwa"… I takiego stwierdzenia, jak "kulwa twoja nać"...
To jeden z dowodów na to, że Delisle złym ojcem jest. Inne? Omal udaje mu się zburzyć wiarę dziewczynki w świętego Mikołaja. Potem próbuje zafascynować ją zawodem katów. Dodaje nowe wersy do Harry’ego Pottera czy też dopowiada makabryczny ciąg dalszy historii o Złotowłosej i małych misiach. Z kolei jeśli chodzi o syna Louisa, to np. skutecznie obrzydza mu gry komputerowe. Korzystając z gilotynki (sic!) testuje jego zaufanie do ojca czy też dzieli się z nim starym kawałem, jaki robił za młodu w sklepach. Za chwilę dopowiadając, by mu tego typu zabawy do głowy nie przychodziły… Jak sądzicie? Jaki będzie skutek?
Wiadomo, skoro to "Vademecum złego ojca" skutek wychowawczy musi być mizerny. W dodatku to już trzecie "Vademecum…" jakie przygotował Guy Delisle. To znów zbiorek kilkuplanszówek, w których autor – próbując zdobyć uznanie w oczach dzieci – zalicza kolejne, wychowawcze porażki. To znów zbiorek, który nie powstałby gdyby nie rezolutność dzieciaków autora – zakładając oczywiście, że fabuły pisze życie.
Tego się trzymam. Przecież Delisle w swoich komiksach opowiada to, czego doświadczył, co widział, czego dotknął (patrz: "Pjongjang", "Kroniki birmańskie", "Kroniki jerozolimskie", "Shenzhen" i "Kroniki z młodości"). Bądź realizuje fabułę na bazie wspomnień, które usłyszał (patrz "Zakładnik"). Zresztą historyjki z Guy’em krzątającym się obok małej Alice i małego Louisa są nad wyraz realne, by były wymyślone.
"Vademecum złego ojca" to dowód na to, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. Jest i śmieszno (zapominając, że mamy do czynienia z postaciami realnymi) i straszno (uzmysławiając sobie, że to przecież autor i jego dzieciaki). To też komiks, po który powinni sięgnąć ci, którzy uważają się za złych ojców. Po jego lekturze wrażenie to szybko zniknie. Oj szybko…
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
15.08.2022, 21:45 |