|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

INFORMACJE

28.03.2015 / 20:25
2690 / 0

Testowy Lucky Luke od Hachette

 Stało się! Korporacja Hachette postawiła na całej linii na kolekcje komiksowe w Polsce. Po sukcesach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela oraz Thorgala przyszedł czas na Lucky Luke'a.

 
Lucky Luke'a - rewolwerowca szybszego od swojego cienia, bohatera o szybkim palcu na spuście i celnym oku. Samotnego kowboja podążającego ku zachodzącemu słońcu, który podczas swoich przygód spotyka znane autentyczne postacie z historii Dzikiego Zachodu, a także psa Bzika. Szeryfa, który bierze udział w wielkich wydarzeniach historycznych i w szeregu sytuacjach znanych z westernów. Żartownisia z komiksów, filmów, seriali, kreskówek.

 
Pierwszy rzut (testowy) tej kolekcjonerskiej edycji pojawił się w salonikach prasowych na terenie dwóch województw i jeśli sprzedaż będzie wystarczająca - jeszcze w tym roku ruszy kompletna edycja o przygodach dzielnego kowboja. Jeśli nie wystarczająca - będzie to kolejna po twardo okładkowym „Kapitanie Klossie" kolekcjonerska ciekawostka, która nie została dokończona przez tego edytora.

 

 - WAK - Wielkie Archiwum Komiksu, Komiks, komiksy i o komiksach!

Co z tego wyjdzie? To się jeszcze okaże. W recenzji tej skupie się na uszeregowaniu wiedzy o Lucke Lucku, która stopniowo będzie się pojawiała w kolejnych tomach kolekcji i na dodatkowych kartach komiksu, (ale jakże potrzebnej dla nowych, młodych czytelników, dla których taka pigułka know-how będzie wstępem do zrozumienia fenomenu tego bohatera). Naturalnie skupię się także na szczegółowej ocenie tej nowej mocno kolekcjonerskiej edycji. Zapraszam do lektury.

 
Historia Lucky Lucke'a urodziła się w głowie Maurica de Bevere (alias Morris). Rok po drugiej wojnie światowej postanowił stworzyć film animowany, w którym głównym bohaterem byłby „wesoły cowboy". Niestety jego wizja – ośmieszenia konwencji westernu - nie przypadła do gustu producentom. Mając w zanadrzu przygotowany scenorys, uzupełnił jego zawartość dymkami i w tym samym roku w Almanachu nr. 47, który był specjalnym dodatkiem do magazynu „Spirou", (publikowanym przez Dupuis) wydrukowano pierwszą przygodę o Lucky Luke'u pt. „Arizona 1880". Specyfiką tego familijnego pisma było ukierunkowanie (jego zawartości) stricte na młodego czytelnika. Dlatego opowieści o dzielnym szeryfie i jego wiernym (gadającym) koniu Jolly Jumperze nie przejawiały nigdy cech krwawej brutalności. W 1948 r. Morris wyjechał do Stanów Zjednoczonych gdzie poznał rysownika Rene Goscinny'ego. Ich znajomość zamieniła się w przyjaźń. Owocem tej współpracy był wydany w 1955 r. 9. tom serii pt. „Szyny na prerii". Morris skupił się wyłącznie na rysowaniu, a Goscinny zajął się warstwą fabularną. Dodać trzeba, iż rysunki Morrisa choć ewoluowały przez lata, swoją strukturą przypominają nieco Asterixa - są połączeniem delikatnej kreskówki z europejskim stylem czystej kreski. Mają swój klimat w odcieniach pasteli,karminów i oranży.

 
Przełomowym momentem dla obu twórców był rok 1968. Autorzy przenieśli się wraz swoimi bohaterami do konkurencyjnego wydawnictwa Dargaud. Bez szukania sensacji przyczyna tego ruchu była prozaiczna. Morris chciał dołączyć do pisma kierowanego przez swojego przyjaciela Rene. W magazynie „Pilote" historia wesołego rewolwerowca, który jest szybszy od własnego cienia zyskała bardziej współczesny wymiar. Całkowicie zapomniano o cenzurze. Dlatego zamiast cukierkowatej oprawy i fabuły postawiono na kąśliwe żarty, miłostki, kobiety, a właściwie stricte ukazanie ich seksapilu, brak poprawność politycznej, czyli podsumowując na trafne wyśmiewanie wszyściuśkich wad Amerykanów. Naturalnie wszystko podane z klasą i w specyficznym, uroczym, niewymuszonym humorkiem.

 
Do chwili obecnej powstało łącznie 98 albumów (w tym spin-offów o młodości naszego zucha). Komiksy o Lucky Luke'u stały się najbardziej rozpoznawalnymi i cenionymi na rynku frankofońskim. Tłumaczone na wiele języków, adoptowane przez film, teatr stały się wręcz komiksową legendą. Polacy także zauroczyli się w nimi. Lucky Luke był inspiracją dla Tadeusza Raczkiewicza, a także innych artystów, komiksiarzy i fascynatów wydań klubowych. Aczkolwiek początki były trudne. Historycznie pierwsze opowieści pojawiały się nieregularnie w 1962 r. w gazecie harcerskiej „Na Przełaj". Przekopiowane z francuskiego tygodnika pocięte i drukowane od czapy prezentowały się marnie. Jednym pozytywem tej - mocno - specyficznej edycji były wspaniałe parodie samotnego kowboja wykonane przez samego mistrza Jerzego Wróblewskiego. Kolejną próbę wprowadzenia Lucky Luke'a do polski podjął się w 1989 r. magazyn Świat Młodych. Nasz chojrak wydawany w tej kultowej gazecie przez rok zdobył kolejne rzesze fanów. Sporą niespodzianką na rynku wydawniczym było pojawienie się w 1992 r. pierwszego albumowego (miękko okładkowego) komiksu. Tajemniczy edytor - Key Tex - zaserwował polskim czytelnikom album pt. „Daltonowie tracą pamięć" (i to w niecały rok po premierze na rynku frankofońskim). Na kolejne już się nie doczekaliśmy, wydawca upadł, lecz w tym samym roku pojawiły się także pierwsze komiksy z prężnie rozwijającego się Egmontu – a mianowicie „Dyliżans", „Wrażliwa stopa", „Cyrk Western", „Jesse James". Komiksiarze zakochali się na zabój w tych serdecznych, przezabawnych westernowych opowieściach. Dobry początek ( czytaj sprzedaż) i zachowanie formatu Key Tex dawało nadzieję na pojawienie się kolejnych tomów. Niestety tu także cykl wydawniczy został zachwiany. Co chwilę zamrażany na kilka lat. Albumy publikowane jak popadnie, nie po kolei pojawiały się po ogromnych przerwach, a także pocięte (w urywkach) w magazynie „Świat Komiksu". Dla przykładu pierwsze wydanie „Dalton City" pojawiło się dopiero 2001 r.

 
Próbę naprawienia tego chaosu podjął się w 2008 r. także ten sam edytor. Tym razem publikując chronologicznie po trzy albumiki w jednej twardej kieszonkowej oprawie. Zamysł ten chociaż bardzo ekonomiczny nie wszystkim przypadł do gustu. Zwracano uwagę na istotny fakt, iż kreska Morrisa powinna być ukazaną w takiej wielkości w jakiej kalkulował ją sobie od samego początku jej autor. Wydawnictwo Egmont już zaplanowało kolejny tom zbiorczego Lucky Lucke'a, a równocześnie mamy szansę na nowy kolekcjonerski pełnowymiarowy nakład. Perspektywę na serię, która jeśli się przyjmie zostanie w całości wydana w ciągu czterech lat.

 
Trzeba nadmienić, iż pierwszy album tej gorącej edycji i zapewne kolejne przygotowało dla Hachette - wydawnictwo Egmont Polska! I trzeba bez kłamstwa, sumiennie napisać, iż nie ma lipy. Wszystko zostało wykonane na najwyższym światowym poziomie. Wybrano ciekawy szablon kolekcji w kolorach złota. Wydano w twardej oprawie i w bardzo dużym formacie. Drukarnia spisała się na medal - zastosowała oprawę szyto-klejoną, dobrze nasyciła kolorami. Wydrukowała na pięknie pachnącym satynowym papierze z ciekawymi dodatkami. Dobór czcionki, tłumaczenie, DTP jest bez zarzutu. Aczkolwiek niech ekipa redakcyjna pamięta o Bziku. Aby w tej wyjątkowej kompletnej edycji zachować jednolite nazewnictwo (pieska, bohaterów i miejsc).

 
W Pierwszym tomie tego kolekcjonerskiego wydania znajdziesz jeszcze ogromny plakat naszego bohatera, a do każdego tomu dołączone będą specjalne strony dotyczące kulis powstania komiksu, a także oddzielnie wydrukowane na kartonie specjalne grafiki. Zbierając kolejne albumy ich grzbiety ułożą logo Lucky Luke'a. Dla przyszłych prenumeratorów przewidziano jeszcze teczkę, kubek, breloczek i film. Niestety, akurat w tym względzie wymienione gratisy nie zachwycą potencjalnego komiksiarza. Zamiast takich bibelotów Hachette powinno wydać z dwa specjalne komiksy, wyłącznie dostępne z prenumeratą. W innych krajach takie rozwiązanie się sprawdziło. Cena pierwszego tomu to zaledwie 9,90 zł, drugiego 19,99 zł, a kolejnych 24,99 zł.

 
Zeszyt Dalton City jest 25. epizodem serii ze scenariuszem Goscinny'ego, a zarazem pierwszą częścią, która pierwotnie ukazywała się w odcinkach w magazynie „Pilote"- tuż po odejściu obu artystów z magazynu „Spirou". Niestety w tym miejscu pojawia się kolejny zgrzyt dotyczący Kolekcji i tego tomu, a mianowicie brak chronologiczności. Pal licho gdyby na grzbiecie nie było rysunku, lecz jeśli jest wzór, wtedy tym bardziej seria powinna rozpoczynać się od początku, od komiksu pt. „Kopalnia złota Dick Diggera". Wariant, który zastosowano obecnie jest nie do przyjęcia.

 
Przechodząc jednak do samej opowieści. Akcja komiksu rozpoczyna się w miasteczku Fenton. Było to najbardziej zdeprawowane miejsce w Texasie. Dean Fenton samozwańczy założyciel i burmistrz rządził tu twardą ręką. Najgorsze zakapiory i łotry były na jego wezwanie. Wszystko się zmieniło po przybyciu Lucky Luke'a. Nie ma lipy jest nowy szeryf w mieście! Mocna dawka czarnego humoru i najsłynniejszy kowboj kultury masowej, po raz kolejny i nieostatni walczy z przestępcami na Dzikim Zachodzie. Do tego rodzinny kwartet Averel, Jack, Jake i szefunio Joe oraz Lulu Spluwa. Psss... nie zapominajmy o Bziku. Przednia zabawa na najwyższym poziomie, humor słowny, sytuacyjny i rysunkowy, do którego można wracać po wielokroć i w każdym wieku. Za ten familijny klimat, nie zobowiązującą lekturę, uśmiech, relaks podczas czytania uwielbia się Lucke Lucke'a. Czeka Cię prawdziwa uczta z wesołymi historiami o rewolwerowcu, który jest szybszy od własnego cienia. Dekonstrukcja mitu Dzikiego Zachodu w parodii hollywoodzkiego westernu nawet po 69 latach ma w sobie niezniszczalną pozytywną moc.

 

Reasumując - jednak na poważnie. Ten (nie) pierwszy tom „Kolekcji Lucky Luke'a" jest jeszcze odrobinę (w numeracji) niedopracowany, choć pod względem kolekcjonerskim oraz ceny prezentuje się zacnie. Na szczęście w środku albumu znajdziesz czytelniku ankietę w której możesz odnieść się także do słabości tego nakładu. Warto z tej opcji skorzystać.

 
Bez wróżenia z fusów, jeśli „Kolekcja Lucky Luke'a" okaże się strzałem w dziesiątkę – na co się zapowiada - wydanie następnych komiksów z szyldem Hachette staje się bardzo realne. W zanadrzu czekają „Przygody Blake'a i Mortimera", a także western „Blueberry". 

 

tekst: Dariusz Cybulski / zdjęcie: Maciej Jasiński

KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia

RECENZJE

457
Gwiazda pustyni #1
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
575
Smoła
autor:
Mamoń
893
Thorgal Saga #3 - Shaigan
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
863
DC Deluxe #55 - Batman: Nawiedzony Rycerz
Egmont [2024]
autor:
Mamoń

RECENZJE

457
Gwiazda pustyni #1
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
575
Smoła
autor:
Mamoń
893
Thorgal Saga #3 - Shaigan
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
863
DC Deluxe #55 - Batman: Nawiedzony Rycerz
Egmont [2024]
autor:
Mamoń

RECENZJE

457
Gwiazda pustyni #1
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
575
Smoła
autor:
Mamoń
893
Thorgal Saga #3 - Shaigan
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
863
DC Deluxe #55 - Batman: Nawiedzony Rycerz
Egmont [2024]
autor:
Mamoń
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5044344
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5044344